Grecja – Nafplio i okolice

Grecja bardzo długo była jednym z moich podróżniczych marzeń, jednak dopiero teraz udało się je zrealizować. Głównym powodem, który przemawiał przeciwko jej odwiedzeniu, były wiecznie słyszane opinie, że taka podróż bez samochodu nie ma sensu. Ponieważ moja lista miejsc do odwiedzenia jest wciąż obszerna, zawsze znajdowała się bardziej przyjazna pieszym alternatywa. Ale jak długo można tego powodu nawet nie zweryfikować?

Mój wpisopamiętnik z Grecji zamierzam podzielić na dwie części, ponieważ nasza podróż składa się z dwóch odwiedzonych regionów – północnej części półwyspu Peloponez oraz Aten i kilku daytripów ze stolicy. Oba te miejsca da się zwiedzić bez konieczności wynajmu samochodu, choć oczywiście auto byłoby tutaj ułatwieniem, w przypadku elastyczności planowania. O ile jazda po drogach krajowych i autostradach wydaje mi się dość prosta (acz są one często płatne), tak przejazd przez stolicę i szukanie w niej miejsc parkingowych mogłoby się okazać prawdziwą zmorą kogoś mniej doświadczonego w poruszaniu się po tak gęstym mieście. O tym jednak lepiej poczytać gdzie indziej – tutaj przedstawię inne środki transportu: autobusy, taksówki itp.

Nafplio to miasto, o którym niewiele osób spoza Grecji w ogóle słyszało, natomiast Grekom, głównie mieszkańcom Aten, kojarzy się z wyjazdem na weekend i odpoczynkiem. Choć oczywiście wciąż można tam znaleźć liczne sklepy z pamiątkami, a menusy w większości restauracji przetłumaczone są na angielski, miasto wydaje się być głównie nastawione na turystykę krajową. Dla nas był to strzał w dziesiątkę – idealne miejsce, aby chwilę odpocząć po ostatnich ciężkich miesiącach i trochę naładować baterię przed uderzeniem w głośne i tętniące życiem Ateny.

Poza licznymi obiektami starożytnymi zlokalizowanymi w okolicy, Nafplio samo w sobie ma wiele do zaoferowania. Sam spacer po klimatycznych uliczkach jest niezwykle przyjemny, zwłaszcza kiedy wszystko w centrum jest bardzo blisko, a do portu można dotrzeć w dosłownie chwilę.

Nafplio

Główne dwa zabytki, prezentowane na każdej pocztówce to forteca na wodzie Bourtzi oraz widoczny z każdej części miasta zamek Palamidi. Pierwsza z wymienionych atrakcji jest niestety obecnie niedostępna do zwiedzania ze względu na renowacje. Prom, który normalnie zabierał turystów na wysepkę, obecnie opływa ją dookoła, pozwalając zobaczyć obiekt z zewnątrz, jednak nie zatrzymuje się na miejscu. Według opisów dostępnych w internecie, renowacja trwa już kilka lat, więc odwiedzając w najbliższym czasie Nafplio, trzeba się liczyć z pominięciem wnętrz twierdzy na wodzie. Co absolutnie nie znaczy, że warto z wycieczki zrezygnować!

O wiele ciekawszym i bardziej angażującym przeżyciem będzie wspięcie się po prawie tysiącu stopni do twierdzy Palmidi (od drugiej strony można podjechać samochodem, ale w przypadku osób o pełnej sprawności ruchowej, co to za zdobycie twierdzy!). Nie jest to jednak nudne wchodzenie po regularnych stopniach. Biegi schodowe wiją się z kilku stron, oferując rozmaite widoki na miasto i półwysep. Co więcej – dla mnie był to pierwszy kontakt z grecką przyrodą, zwłaszcza roślinnością.

Uważam, że wczesna wiosna to idealna pora na odwiedzenie Grecji, ponieważ wtedy wszystko pięknie kwitnie. Opisując kolejne zabytki – czy to cele wycieczek, czy lokalizacje w centrum Aten, nawet jeśli tego nie opiszę, powinniście sobie wyobrażać, że te wszystkie ruiny udekorowane są naprawdę licznymi kwitnącymi pięknie polnymi kwiatami. I tak samo było w przypadku twierdzy Palmidi. Do tego dochodzą palmy, kwitnące opuncje (wyglądają jak kaktus pokryty truskawkami) i ogromne liście aloesu. Razem z nieregularnymi kamieniami ruin, tworzyły niezwykle romantyczną kompozycję.

Zamek Palmidi, jako główna atrakcja miasta, oczywiście przyciąga wielu turystów, jednak ze względu na jego rozmiar, skupieni są oni w przestrzeni pomiędzy dwoma wejściami na teren twierdzy. Odwiedzając dalsze bastiony, wizyta staje się o wiele bardziej kameralna. I ja tylko przypomnę – jeśli zamek widać z naprawdę daleka, to widoki z niego, przy dobrej pogodzie, po prostu muszą być niesamowite.

W Nafplio można zobaczyć także kilka niewielkich muzeów. My odwiedziliśmy to archeologiczne, które okazało się mieć tylko dwie sale, do zwiedzenia w jeden kwadrans. Miasto zachęca jednak do spaceru, a najpiękniejsza trasa prowadzi wokół klifu na półwyspie, promenada Arvanitia. Wejście z obu stron zastawione jest bramą, według opisów w internecie, ostrzegającą przed spadającymi kamieniami, wokół bramy wydeptana jest jednak ścieżka dalej. Promenada to też jedyna droga, aby dostać się do umieszczonego w środku klifu kościoła Panagitsa.

Jeśli jednak odwiedza się Grecję głównie ze względu na zabytki antyczne, Nafplio wydaje się idealną ku temu bazą wypadową. Poniżej tylko kilka przykładów obiektów, wpisanych na listę UNESCO, ale mając więcej dni, na pewno można dotrzeć do wielu innych ciekawych miejsc.

Na koniec tej części kwestie praktyczne: jak dotrzeć do Nafplio bez samochodu z lotniska w Atenach? KTELem, czyli takim greckim PKSem. Po KTELu można się spodziewać dokładnie tego samego, co po polskiej sieci autobusów międzymiastowych – że istnieją, jeżdżą, ale zawsze trzeba je traktować z zasadą ograniczonego zaufania. Z lotniska w Atenach trzeba się udać na stację autobusów Kifissos – za pomocą autobusu albo metra, w zależności od godziny przyjazdu. Zajmuje to około godziny. Bilety można kupić przez internet albo na miejscu. Autobus firmy KTEL Argolida jedzie bezpośrednio do Nafplio koło 2-2,5 h w zależności od ruchu. Wracając do Aten warto wysiąść na stacji Eleonas, skąd do serca Aten dojedzie się bardzo szybko metrem.

Mykeny

Pierwszym takim wypadem będą Mykeny, o których na pewno większość z Was słyszała w podstawówce na lekcjach historii. Możesz kojarzyć je z lwią bramą i murami cyklopowymi. Do Myken można dojechać tym samym autobusem co do Aten, zatrzymując się na stacji Fichti, 4 kilometry od antycznych ruin. Jeśli ma się możliwość poświęcić trochę gotówki dla większej elastyczności, dobrym pomysłem jest powrót taksówką – zwłaszcza jeśli po drodze chce się jeszcze zobaczyć ruiny antycznego Tirynsu (o tym później). Bilet na autobus kosztował 2,40 euro od osoby, przejazd taksówką to już dziesięciokrotność tej ceny, jednak można ją rozbić na liczbę pasażerów.

Pierwsza rzecz, której doświadcza się docierając do Myken, to niesamowite zlokalizowanie ruin na wzniesieniu, z przepięknym widokiem na grecki krajobraz. Roślinność w tych okolicach to głównie niskie krzaki, dlatego nic nie blokuje widoczności na góry i doliny. Czy wspominałam już o polnych kwiatach, rozsianych dosłownie wszędzie?

Mykeny to jednak przede wszystkim historia. Starożytne miasto miało zostać założone w przez Perseusza, a jego mury – jak nazwa wskazuje – wybudowane przez cyklopów. Zachowane ruiny mogą jedynie pobudzać wyobraźnię i jedynie sugerować skalę antycznych budowli. Efekty wykopalisk z tych regionów można podziwiać w budynku muzeum należącym do terenów zabytku. Uważam, że to całkiem wzruszające – zobaczyć na własne oczy te wszystkie wazy i inne przedmioty, które przetrwały ponad trzy tysiące lat, stając się nośnikiem historii.

W odległości kilkuset metrów znajduje się jeszcze jeden zabytek – ruiny grobu króla Agamemnona (Skarbiec Atreusza). Będąc w Mykenach, zdecydowanie nie można tego miejsca przeoczyć.

Tiryns

Ruiny starożytnej cytadeli, gdzie obecnie trwają prace badawcze. Dzięki temu, na miejscu można poczytać o prowadzonych tam pracach wykopaliskowych oraz restauracji zabytku. Teren jest zupełnie otwarty i nie zawiera wytyczonych ścieżek zwiedzania. Prawdopodobnie w szczycie sezonu turystycznego jest tam inaczej, ale my przez większość czasu zwiedzaliśmy Tiryns zupełnie sami, co było oczywiście cudownym przeżyciem – mieć takie ruiny na chwilę całe dla siebie. Ponieważ Tiryns znajduje się naprawdę blisko Nafplio, spokojnie widać z niego miasto i twierdzę Palmidi. Nie polecam jednak przejścia do Nafplio pieszo.

Epidauros

W tym miejscu krótko opiszę zespół zabytków, ze znanym wszystkim teatrem na czele. Warto jednak wiedzieć, że współczesne miasto Epidauros znajduje się u wybrzeża Zatoki Sarońskiej, o 15 km dalej od Nafplio niż antyczne ruiny. Mając samochód, można bez problemu i je odwiedzić, zwłaszcza kiedy odwiedza się Peloponez latem. Jedną z atrakcji miasta są zatopione ruiny, które można odwiedzić nurkując. Według stron internetowych, nurkować można i zimą, ale my postanowiliśmy to sobie darować.

Do zabytków Epidauros można dotrzeć komunikacją publiczną, jednak trzeba się do niej mocno dostosować, ponieważ jedyny autobus odjeżdża z Nafplio o 10:30. Kiedy w antycznym teatrze odbywają się wydarzenia kulturalne, dodawany jest drugi autobus wieczorny. W drugą stronę jest gorzej, ponieważ ktoś “obliczył”, że wystarczy Ci godzina na zwiedzenie całego miejsca i jedyny autobus powrotny odjeżdża dokładnie godzinę od momentu Twojego przyjazdu. Jeśli nie lubisz doczytywać wszystkich tabliczek, robić setek zdjęć i zwiedzać każde miejsce “od deski do deski”, ta godzina powinna w zupełności wystarczyć. My od początku założyliśmy, że powrót również odbędzie się taksówką. Taksówki w Grecji jednak nie są drogie, a taksówkarze wręcz wiedzą, gdzie są potrzebni. Ani razu nie musieliśmy dzwonić po taksówkę i żaden nas też nie “oskubał”, jak to bywa w wielu miejscach na świecie.

To teraz kilka słów o zabytkach Epidauros. Zespół budynków powstał koło 6 w p.n.e. ku czci boga Asklepiosa.  O antycznym teatrze Epidauros mówi się, że jest przykładem teatru idealnego. Mógł pomieścić nawet do czternastu tysięcy widzów, co daje się odczuć w jego monumentalnych proporcjach. Trudno przekazać zdjęciami czy opisem to poczucie przestrzeni, którego doświadcza się, stojąc na jego trybunach. Inne obiekty zachowały się w o wiele mniejszym stopniu, jednak dzięki licznym opisom, można próbować wyobrazić sobie, jak cały teren mógł wyglądać tysiące lat temu. Szczególnie zaciekawił mnie budynek hostelu na 160 pokoi. Nawet nie przypominałam sobie z lekcji historii, aby antyczni Grecy już budowali hostele.

Oprócz tego, na terenie Sanktuarium Asklepiosa znajduje się także niewielkie muzeum, przedstawiające głównie zachowane rzeźby.

_

Grecja zupełnie mnie zachwyciła i cieszę się, że wreszcie dane mi było ją zobaczyć. Za jakiś czas umieszczę tu drugi wpis, skupiony na moich wspomnieniach z Aten i okolic.

You May Also Like