Wielka podróż do Belgii – cz. 3 (Leuven)

Kolejna część belgijskich przygód. Jeśli umknęły Wam dwie poprzednie, to zapraszam do rozpoczęcia lektury od nich: Wielka podróż do Belgii – cz. 1 (Bruksela)

Dzień czwarty

Czas ruszać w dalszą podróż. Wymeldowaliśmy się z hotelu i wyszliśmy w poszukiwanie dworca Nord/Noord. Komunikacja szynowa w Belgii jest doskonale zorganizowana – ze zwykłym biletem można wsiąść do dowolnego pociągu jadącego na tej trasie (no poza tą rakietą do Francji, która miała obowiązkową rezerwację miejsc). Bilety też nie wymagają idealnej orientacji w terenie – punktem startowym i końcowym trasy jest strefa, czyli dowolny dworzec na danym obszarze.

Widok z okna pociągu na trasie pomiędzy Brukselą a Leuven przedstawił nam zabudowę ruralistyczną – małe miasteczka i wsie. Jest to budownictwo tak różne od polskiego! Zamiast dużych i brzydkich domostw, tutaj dominują malutkie i malownicze domki – zgrabne, gustowne i zadbane. Na dachach wielu z nich znajdują się ogniwa fotowoltaiczne, a co chwila można wypatrzeć kosze do segregacji odpadów. Naprawdę zachwyca mnie to belgijskie dbanie o czystość środowiska i estetykę miejsc.

W Leuven spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy oprowadzili nas po mieście i pokazali najważniejsze obiekty. Szczególnie spodobał mi się późnogotycki ratusz. Elewacje budowli pokryte są niesamowitymi rzeźbami, natomiast bryła jest smukła i wyrafinowana. Całości dopełnia rytmiczna, koronkowa attyka, pnące się wysoko wieżyczki oraz charakterystyczne dla regionu rzędy lukarn (okien w zadaszeniu).

Niemniej oszałamiający jest, stojący obok, kościół św. Piotra. Nieukończona budowla, powstała w tym samym czasie i stylu co ratusz (gotyk brabancki), również zachwyca wykończeniem elewacji, ale także majestatyczną formą. Bogate przypory otaczające z zewnątrz prezbiterium i okna z maswerkami (różniącymi się między sobą) naprawdę cieszą oko. Smuci natomiast nieukończony portal, który w projekcie musiał być ogromny i oczywiście piękny.


Nieukończony portal i smutna elewacja kościoła św. Piotra – nie zmieniają tego, że obiekt jest niesamowity. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie na początku wpisu!

Leuven to miasto kojarzące się z nauką, tutaj w 1425 powstał największy i najstarszy uniwersytet w krajach Beneluksu (źródło: Wikipedia). W centrum miasta znajduje się piękna biblioteka uniwersytecka. Charakterystyczny obiekt usytuowany jest przy dużym placu, gdzie znalazło się miejsce także dla nietypowej statuy – 23-metrowej igły z nabitym na nią robakiem. Jest to dzieło artysty Jana Fabre’a, o którym jeszcze przeczytacie w belgijskim cyklu na tym blogu.

Także to miasto ma swoją figurkę-symbol. Tutaj jest to posąg studenta, Fonske, fontanna mądrości. Rzeźba przedstawia postać studenta, który podczas czytania książki wlewa sobie piwo mądrość do głowy. Podczas naszej wizyty w Leuven, figura ubrana była w czerwoną koszulkę.

Zabudowa Leuven jest znacząco mniej bogata niż ta w stolicy. Miasto było niszczone podczas obu wojen i to wyraźnie się na nim odbiło. Niższe, mniej rozrzeźbione budynki, posiadają jednak ciekawe detale, które udało mi się zaobserwować. Są to głównie motywy z nietypowo ułożonych cegieł oraz malowidła, ale także piękne drzwi i balustrady wykute w stali. W pierzejach jest zdecydowanie mniej powtórzeń i rytmu, jednak pojawia się cecha, której nie zaobserwowałam w Brukseli: dominacja obłości. Zamiast wyraźnie odstających, prostopadłościennych wykuszy, tutaj można gdzieniegdzie zobaczyć delikatne, ledwo wybijające się z elewacji formy. Trochę dalej od centrum zabudowa jednak zaczyna tracić swój urok.

Za to budynek dworca kolejowego jest przepiękny. Zwłaszcza dla tych, którzy lubią patrzeć w górę. Wewnątrz znajduje się mnóstwo ornamentalnych dekoracji. Perony natomiast zadaszone są w sposób bardzo nowoczesny. Nad torami unoszą się organiczne w formie baldachimy, przepuszczające światło pomiędzy konstrukcją.

Ciąg dalszy w następnym wpisie.

You May Also Like