Prawo do Lidla i Biedronki

19 maja na ulicy Świętojańskiej w Gdyni otworzono nowego Lidla. W reprezentacyjnym miejscu, przestrzeni niezwykle ważnej dla wizerunku miasta – „jak w ogóle można myśleć o postawieniu tutaj dyskontu”? Masywna bryła z równie dużym parkingiem i świecącymi pylonami reklamowymi zepsułaby całkowicie swoje otoczenie. Udało mi się odwiedzić tego Lidla i przyznam szczerze – jestem zaskoczona. Zaskoczona naprawdę pozytywnie, bo totalnie nie spodziewałam się, że budynek umieszczony będzie w podziemiu.

Podziemie – czy to nie fantastyczna przestrzeń na coś, co nie potrzebuje okien, zajmuje dużą powierzchnię i nie jest podzielone na wiele kondygnacji? A przede wszystkim – na coś, co wizualnie jest brzydkie i nie pasuje do żadnej praktycznie zabudowy? Kiedy zobaczyłam tego Lidla, gdzieś we mnie pojawiła się taka myśl: proszę, niech to nie będzie jedyny podziemny dyskont jaki zobaczę, a pierwszy, pierwszy z wielu.

podziemny lidl
Jak tylko banery „Wielkie otwarcie” zostaną zlikwidowane, sklep prawie zniknie z krajobrazu, jednocześnie wciąż służąc okolicznym mieszkańcom i przechodniom.

Bo wiele dyskontów jest naprawdę potrzebnych w śródmieściach miast. Będę się kłócić z każdym, kto twierdzi, że po zakupy powinno się jeździć za miasto, a pod domem mieć tylko piekarnię i kawiarnię. Żyjemy w czasach, kiedy usilnie zwiększa się przepustowość, aby tylko pomieścić na drogach ogromną liczbę samochodów i poszerza ulice kosztem miejsc zielonych i przestrzeni społecznych. Parkingi zaczynają zajmować ogromne połacie terenów – zarówno w formie wielkich wybetonowań jak i tych nieoficjalnych punktów postojowych, gdzie na środku chodnika albo pomiędzy drzewami każdy ustawi swoje auto w inną stronę. W takiej sytuacji powinniśmy szczególnie zadbać o to, aby jak najmniejsza liczba osób miała konieczność korzystania z samochodów. Sytuowanie hipermarketów na przedmieściach nie sprawdziło się. Kilkutysięczne giganty coraz częściej są zamykane, albo przechodzą z rąk do rąk. Ludzie wolą zrobić zakupy w Biedronce, po drodze z pracy czy szkoły niż specjalnie wyjeżdżać w podróż na zakupy.

Sposób, w jaki większość osób robi zakupy też jest ważny. Zamiast planować obiad na tydzień do przodu, kupuje się tylko to, co znajdzie się na talerzu jeszcze tego dnia. Zamiast pakować do bagażnika kilka kilogramów owoców i warzyw i liczyć, że chociaż część z nich będzie jeszcze dobra za kilka dni, wybiera się to, na co ma się ochotę w danym momencie. A jak w domu okaże się, że ktoś zapomniał o śmietanie, to nie musi spędzać kolejnych godzin albo specjalnie zmieniać pomysłu na obiad. I to już nie te czasy, kiedy śmietanę można było zastąpić maślanką, bo tylko ona była w sklepie. Teraz trzeba mieć wybór – czy dwanaście czy osiemnaście procent, a może nawet bez laktozy.

Małe sklepiki rodzinne to piękna idea, ale nie dla kogoś, kto po dziewięciu godzinach w pracach nie ma czasu, aby odwiedzić ich osiem. Zresztą, na tym obszarze również widać zmiany – zamiast niskoprzychodowych spożywczaków ostatnio powstają małe sklepiki, gdzie można kupić np. ręcznie robione lody albo słodycze. I one się cieszą zainteresowaniem klientów, przy okazji nie musząc się w ogóle martwić o konkurencję dyskontów. A ludzie lubią w nich kupować, co widać po długich kolejkach ciągnących się przed sklepem.

Ci, którzy potrzebują szybko zjeść coś niedrogiego to zupełnie inny target. Dzieci, młodzież, osoby spieszące się do pracy – oni ani nie staną w takiej kolejce ani nie pójdą do drogiej restauracji (pierwszych dwóch grup często po prostu nie stać na coś więcej niż bułka z Biedry). Chętniej wejdą do sklepu, gdzie będą mogli zgarnąć z półki ulubiony napój, wybrać sobie kanapkę i coś na później. Sama nie raz spotkałam się z sytuacją, że będąc w centrum jakiegoś miasta kompletnie nie mogłam nic zjeść, bo nie było gdzie zrobić zakupów. Snułam się więc po mieście z nadzieją, że zaraz natrafię na jakieś znajome logo i krzykliwą elewację.

Niezwykle ważne są też kwestie środowiskowe. Każdy wyjazd samochodem na zakupy to dokładanie kolejnej cegiełki do smogu unoszącego się nad Polską. Polska jest bardzo zanieczyszczonym krajem, czego dowodzą raporty WHO. Komunikacja publiczna pęka w szwach od ludzi mających wszędzie daleko, dlatego rozwiązania tego problemu trzeba szukać gdzie indziej. Najlepiej w lokalizowaniu usług tak blisko, aby samochód z powrotem zyskał znaczenie jedynie dodatkowego luksusu, a nie bolącej portfel konieczności.

biedronka w parterze
Parter budynku przy dużej ulicy nie jest najlepszym miejscem na mieszkanie, za to na usługi jak najbardziej. Tutaj szkło ma wysoki współczynnik odbijania światła, więc prawie nie widać wnętrza sklepu. Szyld z logiem Biedronki nie wygląda gorzej niż tablica niejednej restauracji, za to na ogromny minus działają szpecące plakaty z promocjami.

W wielu wielkich ideach urbanistów opisywane były pomysły na ułatwienie ludziom życia poprzez konkretne umieszczanie funkcji w mieście. Powstały na przykład jednostki sąsiedzkie, mające zapewnić każdemu dostęp do najważniejszych obiektów, np. szkoły. Ja bym od siebie dodała dyskont – oddała ludziom prawo do Lidla i Biedronki.

You May Also Like