10 typów zachowań polactwa na internetach, które mnie śmieszy

Dzisiejsza notka będzie o hejtingu. Wiem, że brakowało Wam tego.

Tym razem postanowiłam uzbierać listę 10 typów zachowań, na które natrafiam dość często, a które zmuszają mnie do refleksji nad ich sensem, oraz nad tym, o czym myślał ich autor zamieszczając je na danej stronie. Pod spodem znajduje się 10 rzeczy, które budzą we mnie atak śmiechu połączony z odruchem facepalma bądź irytują i nużą. Oczywiście ja nikomu nie zabraniam pisać w żaden z wymienionych niżej sposobów – ja jedynie wypisuję moje subiektywne przemyślenia na temat tego, jak te teksty odbieram za każdym razem gdy gdzieś na nie natrafię.

Pominęłam rzeczy, o których mówi się zawsze – o wiecznym żebraniu o lajki na facebooku, o zapraszaniu do gierek i na imprezy na które w życiu bym nie poszła, o braku tego małego Pana Spinacza w mózgu, który podpowiada, że w razie nieumiejętności zachowania poprawności ortograficznej wypowiedzi bazując na własnej wiedzy, zawsze można skorzystać z autokorekty w dowolnym edytorze, o wszelkich błędach logicznych i erystyce… Po prostu napiszę o tym, co w większości nie jest tak oczywiste, a z drugiej występuje tak często, że trudno tego nie zauważyć.


1. IQ

Stawiam to jako numer jeden, bo oprócz tego, że mnie śmieszy powielanie wypowiedzi tego typu przez niektóre osoby, to jeszcze czasem nawet potrafi zirytować. Nic mnie tak nie rozwala jak “dyskusje” na temat mądrości, inteligencji itd. Nie to, abym miała coś do tego tematu – w cywilizowanym środowisku nawet z chęcią udzielam swojej opinii na ten temat (która raczej nie ma za wielu popleczników). Tym, co zawsze jednak rzuca mi się w oczy jest nawiązanie do słynnego testu IQ i twierdzenie, że oponent w temacie z całą pewnością uzyskałby w owym badaniu wynik bardzo niski. Standardem jest podanie przykładu (najczęściej zwierzęcia o danym zestawie cech), który z całą pewnością osiągnąłby wynik większy. Pomiędzy wierszami pojawia się również informacja, że autor wypowiedzi (niezależnie od tego, czy test IQ robił, czy nie) ma wynik wysoki i wyróżniający się na tle społeczeństwa. Względem osób traktujących te 2-3 cyferki jako wyznacznik wartości człowieka mam bardzo mieszane uczucia, wśród których zdecydowanie przeważają te negatywne. Ludzi, którzy w ogóle używają tej nazwy, mając przy okazji marne pojęcie o jej znaczeniu (a na ogół żadne), rzadko kiedy oceniam jako mądrych i rozsądnych.


2. Ja w trzech osobach

Przed napisaniem tego akapitu, prześledziłam moje kilkadziesiąt pierwszych wpisów na tym blogu w poszukiwaniu moich własnych wypowiedzi sprzed lat, kiedy byłam o wiele bardziej głupia, niż jestem teraz (i głęboko wierzę, że od tego czasu nawet zmądrzałam :3), jednak zdążyłam zauważyć, że popełniam ogromny błąd logiczny, zanim przeniosłam się na joggera. Otwarcie przyznaję się, że wiele razy pisałam w sposób godny wszelkiej pogardy i to naprawdę wiele razy, jednak widocznie odbywało się to jedynie na blogach, które już od lat nie istnieją. A o czym mówię? O nadmiernym używaniu zdań w formie mnogiej liczby pojedynczej, podczas gdy podmiotem na ogół albo jest sam autor, albo jakaś konkretna osoba, albo (najczęściej) grupa wyimaginowanych przyjaciół. Z pozoru wypowiedzi formułowane w ten sposób brzmią mądrze – niczym teksty naukowe, wiadomości z podręczników i książek popularnonaukowych. Kiedy jednak dobiegają one z ust kilkunastolatka, postrzegającego świat na podstawie stereotypów i zasłyszanych gdzieś informacji, danych z gazetek typu Bravo Grill itd..

W każdym razie – treścią takich wypowiedzi często jest krytyka obecnego społeczeństwa, widziana w sposób typowy dla zbuntowanych gimnazjalistów. Przykłady typowych zdań, które mogłyby się w takim poście pojawić: “Jesteśmy niemoralni, nie dbamy o dobro naszych bliskich, nie staramy się zachowywać rozsądnie i zapominamy o tym, co dla nas najważniejsze”, “Bardzo wcześnie rozpoczynamy życie seksualne, praktycznie nie mając pojęcia o co w tym wszystkim chodzi”, “Ubieramy się wyzywająco, zachowujemy się nieadekwatnie i potem dziwimy się, że…” (zdania są kopią zapisanych w mojej pamięci słów jednego blogera, którego wpisy zostały usunięte parę miesięcy temu). Osoba pisząca coś takiego zupełnie poważnie, tworzy wyimaginowaną grupę społeczną o zdecydowanie negatywnych cechach, ale łączących się w powielany szablon, a następnie opisuje stereotypowe zachowanie takiej grupy, niewytłumaczalnie włączając do niej siebie (choć w domyśle autor wpisu jest “tym dobrym, tym mądrzejszym”). Czy to nie jest śmieszne?


3. Przejmuję ten film

Zastanawiało mnie ostatnio, co oznacza “przejmowanie” filmu na youtube. Rozumiem, że ma to na celu napisanie, że dany film się obejrzało i chce się w jakiś sposób przekazać innym osobom z Polski, że nie są pierwszymi Polakami go oglądającymi, ale robiąc to w języku ojczystym, aby właściciel filmu kompletnie nie wiedział, o czym mowa… Widziałam takich komentarzy za dużo, aby nie zainstalować u siebie w przeglądarce Herp Derp pluginu.


4. Widziałem Polaka!

Taka banda dzieciaczków wyszukujących wszędzie, w każdym obcojęzycznym tekście jakiegoś nazwiska, które brzmi słowiańsko. Na ogół wszystko jedno, czy dotyczy ono rzeczywiście Polaka, nieważne, czy ktoś już o tym wspomniał – każdy po kolei musi wyrazić swoją radość płynącą ze znalezienia tej końcówki “ski/sky” w tekście, niczym podczas znalezienia Wally’ego na środku gazetki Wally Poznaje Historię Świata (nawet biel i czerwień pasuje xD). Myślę, że powodem takiego zachowania są liczne błędy w polskim systemie edukacji, tym razem odnośnie przedmiotów humanistycznych. Już w okresie gimnazjum część dzieciaków zamiast zatrzymać się na patriotyzmie, zaczyna popadać w nacjonalizm. Zaczyna się od pisania wszędzie gdzie popadnie, że “Polki najpiękniejsze”, a kończy na wyzywaniu innych narodowości od gorszych ze względu na ich historię (co dotyka głównie Niemców i Rosjan). Wcześniej zupełnie omijałam wzrokiem takie posty, jednak ostatnio pojawiają się tak nadmiernie, że przyczyniły się do mojej utraty wiary w ten kraj.


5. Myślę indywidualnie, jestem dojrzałym katolikiem / ateistą

Pewnie buchnie jad, że wrzucam katoli i ateuszów do jednego podpunktu razem, ale po przyjrzeniu się temu, co ostatnio dzieje się na kwejkach, myślę, że różnica między jednymi a drugimi chyba nie wymaga tutaj oznaczenia. Coraz więcej osób wykrzykuje swoje poglądy religijne na cały głos, wyśmiewa inne niż swoje w najbardziej nieinteligentny i żenujący sposób jak się da… Moim osobistym zdaniem, nie powinno się poważnie traktować osób wierzących, gdyż mają trudności z rozróżnieniem prawdy od fikcji, jednak podobnie dotyczy się gimboateistów, którzy za wszelką cenę chcą pokazać, jacy są odmienni, jacy z nich wolnomyśliciele i jak bardzo są niezależni, nie chodząc do kościoła. Naprzeciw nim wychodzą osoby, które “nie wstydzą się swojej wiary” i gotowe są do wypisywania gdzie popadnie o tym, jaka z nich “Armia Boga” (nazwa wzięta z posta znajomej na fb), przy okazji podając zupełnie wadliwe w kwestii logicznej argumenty i na ogół w ogóle nie związane z wypowiedziami tych wyżej, a już na pewno nie z prawdą.


6. Ci najprawdziwsi…

Ten podpunkt dedykuję osobom, które uważają, że z powodu, że słuchają zespołu x, ich zdanie w kwestii y jest z góry trafniejsze niż zdanie osób, które nie słuchają zespołu x. Wiąże się to oczywiście z wrzucaniem na facebooka postów (czytaj: obrazków z kwejka czy demotów) mówiących o tym, jak bardzo true się jest. Dodatkowo dla zwiększenia kontrastu osoby, o których mówię rozpowszechniają nienawiść wobec owianych złą sławą wykonawców typu Justin Bieber. Nie wiedząc o nich więcej niż kilka podstawowych danych, kreują ich wizerunek negatywny i wyolbrzymiony. Oczywiście również tworzą rzesze fanów tego wykonawcy, wyzywając ich i wykorzystując jako porównanie w każdym możliwym temacie.


7. Moralizator

Prawie zawsze, kiedy pojawia się wątek poruszający jakiś kontrowersyjny i aktualny temat, pojawia się taka osoba i od razu zyskuje ogromne poparcie ludzi, w większości “bezideowych”. Jest to autor pierwszego komentarza o treści typu “osoba, o której mowa w artykule, powinna się zabić”. Na ogół, po tym jak pierwsza osoba się odezwie, rozpoczyna się nagły napływ większej liczby wypowiedzi tego typu. Niezależnie od tego, która strona w danej dyskusji ma rację, osoby wypowiadające się w taki sposób po prostu powinny być blokowane. Prawo wyboru i podejmowania decyzji, prawo posiadania własnej opinii, prawo wygłaszania własnego zdania – o ile nie przeszkadza nikomu innemu – nie powinno być odbierane nigdy w taki sposób.

Zdaję sobie sprawę z tego, że dyskusje są po to, aby rozważać poszczególne argumenty stron, ale wyzywanie, często wulgarne, pisanie o zupełnie nieznanym człowieku jak o jakimś śmieciu – nie, to nie jest dopuszczalne. Jakiś czas temu przypadkiem natrafiłam na youtube na filmik przedstawiający Minecraftową wersję wizualizacji ataku na WTC. Poniżej pojawiła się cała masa wypowiedzi, które w swoim przemyśleniu były tak prymitywne, tak podwórkowe… Nie mogę teraz tego znaleźć, ale myślę, że to nie jest konieczne. Ostatecznie autor filmiku dowiedział się, że jest debilem, że zarówno on jak i cała jego rodzina są niegodni życia na tej planecie oraz, że jest najgłupszym człowiekiem na świecie. Tak to jest – dawniej przychodziło się do wyroczni w Delfach i (np. będąc Sokratesem) dowiadywało się, że jest się najmądrzejszym – teraz wystarczy wrzucić krótki materiał na popularny serwis społecznościowy, a społeczność jego prawdę ci powie. Tematy, w których obsesyjnie pojawiają się moralizatorzy to: polityka, religia, prawo, kontrowersje (przykład), wydarzenia rozdmuchane przez media (takie już metaironiczne).


8. Czytelnik bardziejszy

Czytelnicy dzielą się na ogół na dwie grupy – na osoby, które robią to dla własnej przyjemności oraz osoby, które więcej czasu niż czytaniu, poświęcają chwaleniu się tym, że w ogóle wiedzą, czym jest książka. Aby uzbierać dość obszerną listę takich osób, wystarczy wejść na dowolnego kwejka (pierwsze prawo kwejka głosi, że jeśli pojawi się strona z obrazkami, to ilość stron z obrazkami będzie od tego czasu rosła aż do uzyskania nieskończoności), znaleźć obojętnie jaki obrazek przedstawiający biblioteczkę z efektami instagrama i sprawdzić listę osób, które udostępniają to na facebooku. Aby nie pomylić się i nie szufladkować na podstawie jednej danej, można porównać osoby lajkujące kilka bądź kilkanaście takich zdjęć. Jestem przekonana, że spora część będzie się tu powtarzać.

Dodać można pseudointeligentne grupy typu Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka (35957 fanów, stan na 07.11.2012, 21:20) i lista osób może być zupełnie kompletna i adekwatna. I już naprawdę wszystko jedno, czy czytają Zmierzch, Przeminęło z Wiatrem czy Pana Tadeusza – irytuje mnie to, że osoby tego typu, wychodząc od czynności, która definitywnie powinna być opcjonalną rozrywką (o walorach nie muszę mówić, ale tak naprawdę, to co dobrego ich nie posiada), znajdują sobie zupełnie nieadekwatny pretekst do nie dość, że wywyższania się wobec innych, to jeszcze do zakładania z góry, że cała reszta niczego nie czyta. Może i przesadzam, może nawet nie połowa z osób chełpiących się czytelnictwem taka jest… Ale jednak tyle razy zdarzyło mi się słuchać kogoś patrzącego z góry na innych tylko dlatego, że przeczytał jedną powieść. I tak – oczywiście ma do tego prawo, ja jedynie piszę, co mi się nie podoba.


9. Po angielsku…

Pomijając wszelkie zasady interpunkcji, czasami język ojczysty wydaje się za trudny dla danej osoby i postanawia ona wtedy, że część napisze po angielsku. Albo odwrotnie. Sama czasem używam pojedynczych zwrotów, jednak staram się używać ich w miarę poprawnie. Druga sprawa, że zwykle są one po prostu memami i po polsku mogą brzmieć nieadekwatnie. Zupełnie inną sprawą jest wtykanie angielskich słówek w środek zdania, w najbardziej niepoprawnej gramatycznie formie, jaką można sobie wyobrazić. W środowiskach otaku podobnie jest z językami wschodnioazjatyckimi. W środowisku kwejka już ja sama czasem nie wiem, jakim językiem posługuje się autor obrazka…


10. Humaniści tacy, matematycy tacy, a reszta nie istnieje

Przykład (komentarze). Zastanawia mnie czasem, kiedy polactwo wreszcie zrozumie, że uczęszczanie do szkoły średniej na profilu humanistycznym nie sprawia, że licealiści są humanistami. Brak motywacji do wkucia tabliczki mnożenia również nie czyni z nikogo humanisty. I odwrotnie: nieumiejętność poprawnego pisania z nikogo nie czyni matematyka. Ostatnio natknęłam się gdzieś na obrazek, na którym pojawiła się nazwa “matfizy” (jako odwrotność do “humaniści”). Już nie wiem, czy śmiać się, czy płakać xD.


Myślę, że tę listę można by ciągnąć dalej i dalej, coraz bardziej zagłębiając się w najbardziej mainstreamowe części Internetu… Jednak miało być 10 punktów i tyle jest. KOGOŚ URAZIŁAM? :D