Ten wpis będzie trochę inny, choć prawdopodobnie nie będzie to widoczne na pierwszy rzut oka. Opowiada on o podróży do chorwackiego miasta Zadar i jego okolic, a wyróżnia się tym, że wyjazd zorganizowany został przy ogromnym udziale mojego rodzeństwa i uczestnictwie naszych rodziców i był swojego rodzaju pierwszym wyjazdem rodzinnym za granicę. Być może Chorwacja w sierpniu nie jest najlepszym wyborem, ale myślę, że nawet pomimo trzydziestu pięciu stopni i nadmiaru innych turystów, da się taki wyjazd bardzo dobrze przeżyć.
Zadar to nieduże miasto w chorwackiej Dalmacji, do którego bardzo łatwo dostać się tanimi liniami lotniczymi. Zlokalizowane na wybrzeżu Adriatyku i otoczone licznymi wysepkami, ma już dostatecznie dużo powodów, aby zachęcić turystów, aczkolwiek także fani historii i muzeów znajdą w nim wiele ciekawego. Dzięki swojej antycznej przeszłości, miasto eksponuje liczne pozostałości murów i innych dawnych zabudowań: antycznych rzymskich, średniowiecznych, weneckich czy starosłowiańskich, a także późniejszych włoskich, austriackich lub wręcz z czasów Jugosławii.
Co więc można odwiedzić w Zadarze? Jednym z najważniejszych zabytków jest romański kościół Świętej Anastazji, będący miejską katedrą. Średniowieczna fasada jest niezwykle dekoracyjna jak na swoje czasy, zwłaszcza ze względu na jej pomieszanie stylów romańskiego z gotyckim. Surowe wnętrze nie wzbudziło we mnie większych emocji. Do katedry przynależy wieża-dzwonnica, na którą można wejść dla widoku na miasto. Obok znajdują się ruiny dawnego Forum oraz Muzeum Archeologiczne. Nie jest ono duże, ale prezentuje trochę ciekawych artefaktów historycznych z dobrymi opisami także po angielsku.
Inne architektonicznie ciekawe kościoły to Kościół Świętego Donata (obok muzeum archeologicznego), Kościół Św Chryzogona oraz Kościół św Szymona, i parę innych pomniejszych. Jeden jest nawet przekonwertowany na sklepik-galerię z rękodziełem.
Kilka muzeów skupionych jest na terenie dwóch pałacy: Pałacu Rektora oraz Pałacu Vranyczany. W pierwszym obecnie eksponowana jest „nieoficjalna” wystawa dzieł Banksy’ego oraz dwie mniejsze na parterze, a pierwsze piętro prezentuje kilka sal na temat historii miasta, choć głównie eksponując zabytkowe meble. Drugi pałac jest moim zdaniem zdecydowane bardziej warty odwiedzenia, ponieważ znajduje się w nim wystawa chorwackiej sztuki współczesnej. Oba pałace są ze sobą połączone i praktycznie stanowią jeden budynek, ale jego dwie części należą do innych instytucji i nie ma wspólnego biletu na obie.
Zadar ma też wiele muzeów nastawionych na turystów z dziećmi – jak muzeum dinozaurów, pająków czy iluzji. Do mnie tego typu obiekty nie do końca przemawiają, ale uznałam że i tak o nich tu wspomnę. Muzeum, które najbardziej poleciłabym każdemu to Muzeum Antycznego Szkła. Prezentuje ono wyroby z różnych czasów, bardzo dobrze zachowane i odrestaurowane. Odwiedzając o konkretnej godzinie, można też zobaczyć pokaz wyrobu produktów szklanych metodą tradycyjną (nazwany warsztatami – ale dopytałam, i jest to tylko pokaz).
Mając więcej czasu można jeszcze odwiedzić Wieżę Kapitańską. W jej parterze znajduje się sklepik z rękodziełem, a na szczycie nieduży taras widokowy (wstęp kosztuje 3 euro). Znajduje się ona przy charakterystycznym placu pięciu studni, gdzie również można podziwiać kilka pozostałości antycznych. Za nim rozciąga się nieduży park zbudowany przez Austriaków na terenie dawnego fortu. Całe stare miasto jest bardzo kompaktowe i zdecydowanie powinno się je zwiedzać pieszo. Niestety nie ma w nim polityki redukującej liczbę zaparkowanych samochodów i wiele widoków oszpecone jest przez wszechobecne samochody.
Jedną z rzeczy, które mnie pozytywnie zszokowały w Zadarze były godziny otwarcia atrakcji turystycznych. Przyzwyczaiłam się do zamykania planów o godzinie 17, góra 18. W Zadarze większość muzeów w sezonie otwarta jest do godziny 22. Podobnie sklepy i supermarkety. Sklepiki z pamiątkami natomiast potrafią oferować swoje produkty do naprawdę późnych godzin nocnych.
Morskie Organy
Tej atrakcji poświęciłam osobny akapit, ponieważ to prawdopodobnie najbardziej znane i uwielbiane miejsce w Zadarze. Ten niezwykły obiekt to gigantyczny instrument muzyczny, zaprojektowany przez architekta Nikolę Bašića, na którym gra sama natura. W marmurowych stopniach umieszczone są kanały rezonujące, które pod wpływem fal wydają specyficzne dźwięki. Ze względu na ich popularność, zdecydowanie polecam usiąść na nich o samym poranku – dzięki temu można się nimi w pełni nacieszyć, bez głośnych rozmów innych ludzi.
Wieczorem, o zachodzie słońca, zbiera się wokół nich najwięcej osób. Jest to absolutnie zrozumiałe – widok zachodzącego słońca, chowającego się za Adriatyk, jest stąd niesamowity. Poza tym to jest moment, kiedy włącza się instalacje The Greeting to the Sun, zaprojektowana przez tego samego artystę. Jest to głównie okrągły obiekt w posadzce wypełniony panelami fotowoltaicznymi, symbolizujący Słońce. Obok znajdują się kolejne planety Układu Słonecznego w skali. Po zachodzie słońca, instalacja zaczyna swoje świetlne przedstawienie. Oba obiekty, zlokalizowane obok siebie, dają niezwykły obraz komunikacji z naturą.
Plaże
Zadarskie plaże nie są piaszczyste. Warto wziąć to pod uwagę podczas pakownia i wyposażyć się w buty do pływania. Nie uważam, aby była to ogromna wada – raczej drobna niedogodność. Choć na samym starym mieście nie ma jako takich plaż, widziałam wiele osób wchodzących lub wskakujących do wody z betonowego narożnika w okolicy Morskich Organów. Miejsce jest do tego przystosowane – ma nawet schodki do wody. Mimo to, wydawało mi się to w jakimś stopniu nieprawidłowe.
Zdecydowanie bardziej polecam spacer na plażę Kolovare. Około dwóch kilometrów ze środka starego miasta nie jest odległością nie do pokonania, a dzięki temu betonowy narożnik zamieni się w kamyczkowe gładkie zejście do wody. Jest to też prawdopodobnie najpopularniejsza plaża wybierana przez mieszkańców i odwiedzających Zadar – za każdym razem było na niej naprawdę sporo osób.
Dwa razy dalej znajduje się plaża Punta Bajlo. Jest ona całkiem podobna do Kolovare, ale zaletą jest większa liczba drzew oraz zatoczka bez fal dla dzieci i osób nie umiejących pływać. Z końca cypla można wygodnie wejść do już całkiem głębokiej wody po drabince. Poza tym, dużo osób po prostu wskakuje do wody z okolicznych klifów lub kamieni. Ja wolałam nie ryzykować skaleczenia albo kontuzji i jednak wybrałam drabinkę.
Generalnie Zadar to nie miejsce typowo plażowe, z ciągnącymi się w nieskończoność piaszczystymi plażami i tłumem turystów koc przy kocu (czy jak w Polsce: parawan przy parawanie). Miasto ma jednak bogatą ofertę innych atrakcji, dzięki czemu nie trzeba spędzać całego wyjazdu nad wodą. Uważam tę różnorodność za ogromną zaletę, a kamyczki pod stopami nie przeszkadzają mi wcale, zwłaszcza kiedy mam na stopach buty.
Preko
Preko to historyczna wioska zlokalizowana na wyspie Ugljan, praktycznie naprzeciwko Zadaru. Będąc w okolicy Morskich Organów, bez problemu można je zobaczyć po drugiej stronie kanału. Rejsu do Preko nie trzeba organizować z wyprzedzeniem, ponieważ miejsca połączone są stałą linią promową państwowej firmy Jadrolinija. Warto jednak sprawdzić rozkład rejsów na oficjalnej stronie przewoźnika, aby niepotrzebnie nie czekać na kolejny statek. Bilety można spokojnie kupić w sklepiku Jadrolinija, znajdującym się około 300 metrów od przystani promu. Cena to zaledwie 5 euro za osobę w jedną stronę, a rejs trwa około pół godziny. Warto od razu zakupić bilet powrotny; nie wymaga to konieczności sprecyzowania godziny powrotu – jest on ważny na dowolny rejs tego dnia.
Naszego pobytu w Preko i okolicach nie zaplanowałam dokładnie, a w Internecie trudno mi było znaleźć bardziej szczegółowe informacje na temat atrakcji w okolicach. Praktycznie jedynym obiektem, który chciałam zobaczyć, były ruiny Fortu Św Michała (Tvrđava Sveti Mihovil), ale nie do końca udało mi się zaplanować dotarcie do niej. Z tego powodu po dotarciu na wyspę od razu ruszyliśmy w stronę punktu informacji turystycznej.
Oprócz odpowiedzi na moje pytania, dostałam tam też propozycję odwiedzenia malutkiej wysepki Galevac, gdzie znajduje się historyczne opactwo z kościołem i cmentarzem. W budynkach opactwa umieszczone są zbiory artefaktów religijnych. Całość otoczona jest pięknym ogrodem z ciekawymi obiektami i niezwykłą roślinnością. Brzegi wyspy mogą też być dobrym wyborem miejsca do pływania. Tak naprawdę, to na samą wyspę można spokojnie dopłynąć z centrum Preko – to zaledwie 50 metrów. Wtedy pojawia się jednak problem przetransportowania plecaków, aparatów, i tak dalej – zwłaszcza że w części przestrzeni wodnej pomiędzy miastem a wyspą woda jest na tyle głęboka, że nie da się stać. Z tego powodu działa bardzo urocza usługa przeprawy przez wodę na małej łódeczce, co kosztuje 1,50 euro za osobę w obie strony.
Cała przestrzeń wodna pomiędzy Preko a wyspą jest przy okazji jedną z miejskich plaż. Obok znajduje się też wypożyczalnia sprzętów wodnych. Wejścia do wody są kamyczkowe albo betonowe, dlatego ponownie zdecydowanie polecam buty do pływania. W pobliżu jest też parę innych miejskich plaż, niestety również wymagających założenia butów. Są one nieduże, ale wyposażone w parasolki, przebieralnie i prysznice. Co więcej, w okolicy znajduje się kilka supermarketów, dzięki czemu łatwo można uzupełnić zapasy napojów i przekąsek. Na większy apetyt Preko oferuje liczne restauracje, najczęściej serwujące owoce morza, ale nie tylko. No i jak to bywa w miejscach stosunkowo turystycznych: nie brakuje sklepików z pamiątkami.
Ruiny Fortu Świętego Michała najlepiej odwiedzić wieczorem, w okolicy zachodu słońca. Miejsce zlokalizowane jest na jednym ze wzgórz i oczywiście z tego powodu oferuje wspaniałe widoki na archipelag. Do ruin można się dostać pieszo – trasa w jedną stronę ma cztery kilometry i w wielu miejscach również ukazuje piękny widok na miasto z góry. Nie powiedziałabym jednak, że to idealny wybór na temperatury przekraczające 30°C i idąc w większym gronie rodzinnym. Z tego powodu zamówiłam nam taksówkę, prosząc od razu o powrót. Razem z półgodzinnym czekaniem usługa kosztowała 30 euro, co uważam za cenę jak najbardziej w porządku. Na miejsce można też dotrzeć własnym/wypożyczonym samochodem, motorem, skuterem czy rowerem. Trasa jest asfaltowa, jednak bardzo wąska, więc trzeba się nastawić na mijanki na serpentynach.
A co można sobaczyć na górze? Ze średniowiecznej fortecy dużo nie zostało. Obiekt nie jest biletowany i w wielu miejscach nie ma barierek chroniących przed wypadnięciem. Z tego powodu zdecydowanie odradzam wchodzenie na jej mury w klapkach i innym nieodpowiednim obuwiu. Mimo to, widok z góry – zwłaszcza o zachodzie słońca – po prostu zapiera dech w piersiach.
Nin
Nin to małe miasteczko zlokalizowane około 16 kilometrów na północ od Zadaru. Najwygodniej tam dojechać więc samochodem albo rowerem, ale my wybraliśmy autobus. Z głównego dworca autobusowego w Zadarze trwało to około 20 minut. Malutkie miasteczko znane jest z dwóch atrakcji: piaszczystych plaż oraz… soli. Ogromne baseny salinowe znajdują się niedaleko miasta, a sól w nich produkowaną można kupić w Nin, w Zadarze, a także i na lotnisku (i prawdopodobnie w wielu innych miejscach). Miejsce ma swoje muzeum, którego my nie odwiedziliśmy ze względu na brak czasu, ale jestem przekonana, że można się z niego dowiedzieć wiele rzeczy na temat procesu odparowywania, zbioru i produkcji soli.
Nin ma też swoje historyczne stare miasto, które zdecydowanie warto odwiedzić ze względu na historyczną zabudowę. Wiele pozostałości antycznych murów oraz ruiny dawnych zabudowań to jedna rzecz, najciekawszy jest jednak IX-wieczny Kościół Św. Krzyża, który określony jest mianem najmniejszej katedry na świecie. Rzeczywiście zaskoczył mnie on swoim rozmiarem – na zdjęciach wydawał się o wiele masywniejszy. Oprócz tego w mieście znajduje się muzeum historyczne oraz aktywny kościół katolicki, a także kilka ciekawych rzeźb. Mając więcej czasu, zdecydowanie warto odwiedzić jeszcze niezwykły kościół Św. Mikołaja. Ja niestety mogłam go pooglądać wyłącznie na zdjęciach w Internecie.
Jeśli chodzi o plaże, te rzeczywiście są piaszczyste (co za ewenement w okolicach Zadaru), za to woda jest bardzo płytka. Oddalając się coraz bardziej od brzegu, cały czas ma się ją do pasa. Myślę, że to dobra opcja dla osób nie potrafiących pływać oraz małych dzieci. Na plaży dostępne są prysznice, przebieralnie, oraz parasolki z leżakami do wynajęcia za 20 euro. Brak fal sprawił, że pomimo piachu, moim zdaniem była to najnudniejsza ze wszystkich odwiedzonych przez nas plaż. Mimo to, miała kilka ciekawych elementów – po pierwsze widok na Góry Dynarskie i Velebit. Miejsce jest też wybierane przez kitesurferów, więc fani tego sportu zdecydowanie mogą w nie celować.