Czas jeszcze raz wrócić do wspomnień z mojej najdłuższej, najdalszej i zdecydowanie najpiękniejszej podróży – do Wietnamu. Dzisiaj opowiem o mieście Huế, stolicy kraju w czasach dynastii Nguyễn. Przede wszystkim postawię jednak na zdjęcia, bo one oddadzą lepiej walory estetyczne tego miejsca, niż jakiekolwiek słowo pisane.
Do Huế dotarliśmy pociągiem z Da Nang. Kolej nie jest popularnym środkiem transportu w Wietnamie, ponieważ jest powolna, ograniczona i niemodernizowana od dawna. Mimo to, uważam że tę konkretną trasę warto pokonać w ten sposób. Po pierwsze jest to nowe doświadczenie, a po drugie, tylko spójrzcie na ten widok zza okna! Nie zaprzątajcie sobie jednak głowy wyborem miejsca, kupowaniem biletu na miesiąc z wyprzedzeniem i tak dalej – i tak nie usiądziecie tam, gdzie planowaliście. Jeszcze jedna ciekawostka – aby dostać się na peron, trzeba pokazać bilet, a wtedy nie ma już wyjścia. Nie warto więc się z tym za bardzo spieszyć.
Docierając na miejsce, dowiedzieliśmy się, że w Huế nie funkcjonuje Grab, czyli wietnamska appka do wynajmowania taksówek i aby dostać się do hotelu, trzeba albo ruszyć „z buta”, albo skorzystać z usługi jednego z licznych taksówkarzy czekających (choć często i dość agresywnie nagabujących) pod dworcem. Dla nas wynajem motoru czy skutera nie wchodził w grę, więc pozwoliliśmy sobie lekko przepłacić za taksówkę. Zwłaszcza, że pogoda na miejscu była naprawdę koszmarna.
Cytadela
Deszcz przepędził jednak większość turystów, więc był to idealny moment na zobaczenie głównej atrakcji Huế – Cytadeli. Jest to otoczona murami i fosą, zabytkowa część miasta, wpisana na listę UNESCO. Tam znajduje się tak zwane Imperial City, po wietnamsku Hoàng thành, czyli dawne serce administracyjne ówczesnej stolicy Wietnamu. Chyba najbardziej zachwycająca jego część to Purpurowe Zakazane Miasto – wydzielony fragment, do którego dostęp miała wyłącznie rodzina cesarska. Dwustuletnie obiekty zachwycają niezwykłą architekturą, kolorami i – oczywiście – proporcjami. Jest to symetryczne założenie, składające się z prostokątnych dziedzińców następujących po sobie, połączonych najważniejszymi budynkami oraz pozostałych zabudowań w całości zajmujących przestrzeń zbliżoną do kształtem do kwadratu.
Warto tutaj jednak zaznaczyć, że jest to tylko niewielka część niesamowitego miasta, którą zrekonstruowano po napaści Amerykanów na Wietnam. Zdecydowana większość zabytkowych pałaców, bram i świątyń, budynków administracyjnych i mieszkalnych, została zniszczona i prawdopodobnie nigdy nie zostanie odbudowana. To co ocalało, może jedynie pobudzać wyobraźnię o tym, jak niesamowite musiało być miasto Hue niewiele ponad pół stulecia temu. Dzisiaj stanowi jeden z najważniejszych zabytków Południowej Azji.
Ponieważ historię obiektów czy rodzin cesarskich bez problemu znajdziecie w przewodnikach czy na stronach internetowych, ja chciałabym napisać o tym, co mnie fascynuje najbardziej – o architekturze. Pierwsze co rzuca się w oczy w przypadku praktycznie każdego budynku kompleksu to symetria i harmonia. Budynki są najczęściej symetryczne w dwóch osiach – lewo-prawo jak i przód-tył. Dzięki temu można je podziwiać z każdej strony i trudno by było tutaj bezrefleksyjnie użyć słowa „fasada”. Zdecydowanie dominują ciepłe barwy – złoto, czerwień, żółć, pomarańcz.
Najważniejszymi elementami, definiującymi praktycznie całą estetykę budynków, są oczywiście dachy. Tradycyjne dachy azjatyckie, kojarzone głównie z Chinami czy Japonią, występują i w Wietnamie. Zwróćcie uwagę szczególnie na ich pokrycie – są to ciężkie, ceramiczne dachówki, od przodu zakończone elementami przypominającymi powiększone monety. Szczególnie zaakcentowane są kalenice dachu, na których zakończeniach często umieszczano rzeźby smoków.
Trzon budynku jest zdecydowanie cofnięty względem dachu, tworząc zadaszoną galerię lub podcień. Wnętrza są już skromniejsze z architektonicznego punktu widzenia, ale to dlatego, że często to to co się znajduje w budynku, jest najważniejsze. Jeśli jest to świątynia lub grobowiec cesarza, oczy powinny spoczywać na złotym posągu, otoczonym darami i dekoracjami, a nie wałęsać się po ścianach i stropach. Na pewno nie można jednak powiedzieć, że wnętrza są minimalistyczne. Raczej eleganckie.
Oprócz zwiedzania budynków, warto pospacerować po obiekcie i zwrócić uwagę na liczne rzeźby, przyrodę oraz obiekty małej architektury.
Grobowce cesarzy
Kiedy dowiedziałam się, że turyści odwiedzają w Huế nagrobki cesarzy, wzbudziło to moją ciekawość. Prawda, także w Europie ludzi „ciągnie” na zabytkowe cmentarze czy do kaplic grobowych dawnych władców. Nagrobki cesarzy dawnej stolicy Wietnamu to jednak zupełnie co innego.
Przez półtora stulecia państwem rządziło całkiem wielu władców. Każdy z nich chciał zostać pochowany w niezwykłym i ogromnym mauzoleum, na terenie miasta lub w jego okolicy. Nie są to jednak pojedyncze budowle czy pomniki, a ogromne kompleksy, składające się z wielu budynków, rzeźb, ogrodów i świątyń. Aby do nich dotrzeć, konieczne jest wynajęcie samochodu z kierowcą albo skutera, niektórzy wybierają również podróż promem. Te najciekawsze i najpiękniejsze zlokalizowane są jednak dość daleko od siebie i planując zwiedzanie, należy wziąć to pod uwagę.
W najpopularniejszych nagrobkach obowiązują bilety wstępu – najlepiej więc kupić karnet dwudniowy zawierający wejściówki do cytadeli i trzech nagrobków.
Zaczęliśmy od grobowca Minh Mạng, drugiego cesarza dynastii Nguyễn. Był to okrutny i konserwatywny cesarz, prześladujący inne wierzenia niż konfucjanizm i zakazujący kontaktu z innymi krajami, zwłaszcza europejskimi. Zasłynął z ogromnej liczby konkubin i dzieci – Wikipedia podaje 142 dzieci od 43 żon. To jednak za jego czasów powstały jedne z najpiękniejszych zabytków Huế. Jego grobowiec oczywiście musiał odwzorowywać pychę władcy. W ten sposób powstało założenie osiowe, składające się z kilku budynków i bram, otoczonych sztucznie uformowanym jeziorem. Całość w zupełnie wietnamskim stylu architektonicznym.
Kolejnym odwiedzonym nagrobkiem był kompleks dwunastego cesarza, Khải Định. Był to cesarz o zupełnie odmiennych poglądach niż poprzedni wymieniony. Uważał on, że Wietnam powinien ściśle współpracować z Francją, wprowadził podatki na rzecz Francuzów, z których część poszła jednak na budowę jego wspaniałego grobowca, oczywiście w stylu, który Wietnamczycy określają jako francuski. Kompleks umieszczono na wzgórzu, przez co zwiedzając go, trzeba pokonać liczne schody. Wyróżnia go czarny kolor i chłodny charakter. Zamiast opadających dachów, budynki mają bardziej europejską formę, zakończoną balkonikami. To jednak wnętrza najlepiej pokazują tę „francuskość”.
Potem cofnęliśmy się w czasie do cesarza Tự Đức, czwartego w dynastii Nguyễn. Jego panowanie można porównać do poprzedników – konserwatywne, przeczące rozwojowi i odcinające Wietnam od świata. Można więc zakładać, że i jego grób będzie przykładem dawnej architektury wietnamskiej. Ogromny kompleks, na którego budowę cesarz nałożył dodatkowy podatek, spełniał funkcje rezydencji cesarskiej jeszcze za jego życia. I rzeczywiście, nagrobek ma charakter bardziej zbliżony do miejsca wypoczynku niż „wiecznego wypoczynku”. Cesarz korzystał z niego długo w celach rekreacyjnych, zanim zmarł. Został jednak pochowany w zupełnie innym miejscu, którego lokalizacji do dzisiaj nie zna nikt. Pomimo długiego panowania i ponad stu żon, cesarz nie doczekał się potomstwa.
Thiên Mụ Pagoda
Żeby nie było o samych nagrobkach, chciałabym pokazać Wam jeszcze pagodę Thiên Mụ. Pagoda to charakterystyczna dla architektury azjatyckiej wieża piętrowa o funkcji religijnej. W Huế Pagoda Niebiańskiej Pani jest częścią świątyni zlokalizowanej na brzegu Sông Hương, czyli Rzeki Perfumowanej. W niektórych źródłach można znaleźć informację, że to najstarsza zachowana pagoda w Wietnamie. Choć można spodziewać się tam tłumów turystów, warto chociaż na chwilę odwiedzić ten niezwykły obiekt.
Mając więcej czasu w Huế, wiele osób decyduje się na odwiedzenie jaskiń czy strefy zdemilitaryzowanej. Obie te wycieczki wymagają jednak całego dnia na każdą z nich. Inną opcją popularną wśród turystów są ruiny Aquaparku. W ten sposób można spędzić w samym Huế nawet tydzień i wciąż znaleźć coś ciekawego do zobaczenia, odwiedzenia czy doświadczenia.
Miasto Huế posiada lotnisko, co prawda malutkie, ale spokojnie można z niego skorzystać, aby dolecieć do Hanoi czy Sajgonu.
Mam nadzieję, że tym wpisem wzbudziłam Waszą ciekawość na temat Wietnamu. To tylko jedna mała część wspomnień z tej wspaniałej podróży i z chęcią podzielę się także wrażeniami z innych części kraju.
Inne wpisy na temat Wietnamu: