Gorąco… Ja chcę deszcz!

Kilka dni temu wróciłam z pleneru w Bartoszowicach, w Czechach. To był niesamowity tydzień. Pomimo tego, że upał dawał się we znaki, a komary koniecznie chciały spróbować polskiej krwi, było wspaniale. W sumie namalowałam 6 obrazów, nawet nie wyszły tak okropnie jak myślałam, że wyjdą xD. Zdjęcia będą, ale potem. Oczywiście do perfekcji droga daleka, jednak w ciągu tego tygodnia trochę się poprawiłam z malarstwa ;3. Gdyby jeszcze nie te upały…

obrazek

Ten przepiękny zamek na zdjęciu był miejscem, w którym przez ten tydzień mieszkaliśmy. Nadal mam przed oczami te wąskie korytarze, wszystkie pomieszczenia które miałam okazję zobaczyć oraz ogrody wokół zamku. Chciałabym tam wrócić. Zresztą całe Bartoszowice to takie przyjemne miasteczko – spokojne, czyste i ogólnie fajne. Tylko markety były otwarte bardzo krótko, nawet po kilka godzin dziennie ;\. Była też zamkowa kawiarnia, gdzie kupowałyśmy zmarzliny (=lody) :>. Jak już mowa o jedzeniu, to nie da się zapomnieć, że czeskie żarcie nie jest złe, jednak kiedy na śniadanie jest mięso, na obiad – tak dla odmiany – mięso, a na kolację – aby zróżnicować – mięso, to po kilku dniach odechciewa się czegokolwiek jeść xD.

No i wreszcie dowiedziałam się, co oznacza nazwa zespołu Vypsaná fiXa xD. Nie spodziewałabym się, że będzie to wypisany wkład od długopisu xD.

W ogóle to jest mnóstwo rzeczy do opowiedzenia – m.in. gra w dwujęzyczne scrabble, wycieczka do Novego Jičína, spacery nad jeziora, znalezienie świetnego opuszczonego domu, próbowanie przełamywania barier językowych… Po czesku „czerstwy” to „świeży” xDDD. Jednak nie będę tutaj przynudzać ;p.

obrazek

Po powrocie do domu naprawdę się nudziłam. W sumie to nadal się nudzę ;/. Jak dla mnie to wakacje mogłyby się już skończyć. Oczywiście z tymi upałami włącznie. Mdlenie w busach pomimo wszystko nie jest moim hobby. Teraz jest tak gorąco, że nie da się wyjść w południe z domu, ale i tak nic się nie chce robić. A tak mówiłam w maju i czerwcu – w wakacje będę się uczyć, poprawię rysunek, wezmę się za coś konstruktywnego, ponadrabiam zaległości, przypomnę sobie materiał z historii sztuki i ogólnie wykorzystam dobrze ten czas. A jak się okazuje – wzięcie się za coś innego niż włączenie komputera, czy zejście na dół po coś do picia wymaga za dużo energii i jest niezrabialne. Ja chcę deszcz! A dzisiaj tylko coś popadało przez chwilę i przestało :<. Tak, wiem, narzekam… Ale przez cały tydzień w Czechach prawie wcale nie narzekałam, więc trzeba to nadrobić ;].

Już wiem, że we wrześniu będę na siebie zła, ze zmarnowałam wakacje na nic-nie-robienie. Ffffffffuuuuuu-

Mówiłam, że wakacje mogłyby już się skończyć. Jednak teraz przypomniało mi się, że przecież na początku roku zrobią wystawę ze zdjęć naszych plenerowych prac ;|. Już się boję – wolałabym, aby parę osób ich nigdy nie zobaczyło xD. Ale trudno – co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, więc wystarczy tylko jakoś przetrwać ten wrzesień a potem już będzie z górki ;>. No dobra, nawet ja w to nie wierzę… Coś czuję, ze ten rok będzie ciężki… Tradycyjnie, jak w każde wakacje, obiecuję sobie, że wreszcie zacznę się uczyć, z coraz większym przekonaniem, że tak nie będzie. W sumie to tym razem już tylko dla utrzymania tradycji ;). A może jednak… Dobra, żartowałam :d.

Three Days Grace – I Hate Everything About You

You May Also Like