Od ostatniego wpisu minęło już trochę czasu. Ostatnie dwa miesiące były wyjątkowo intensywne z powodu nadmiaru obowiązków i spraw do załatwienia, co doprowadziło do przemęczenia, a ostatecznie choroby. Może dlatego wreszcie znalazłam chwilę, by uporządkować zdjęcia i wrócić do dziennika podróży z Malty, na podstawie którego powstaje ten wpis.
Tym razem postanowiłam skupić się na obiektach stworzonych później niż megalityczne świątynie, o których pisałam w poprzednim wpisie. Tym razem będzie o miastach, architekturze i sztuce, o zabytkach i muzeach, a także o budowlach obronnych i fortyfikacjach. Choć oczywiście nie odwiedziłam wszystkich miast na Malcie, ten wpis obejmie najważniejsze miejsca z punktu widzenia turysty-podróżnika.
Valletta
Stolica Malty nie wymaga długiego wprowadzenia. Warto jednak rozróżnić kilka jej aspektów. Patrząc na mapę lub zdjęcia satelitarne, można odnieść wrażenie, że Valletta jest ogromna. W rzeczywistości, Valletta zajmuje jedynie półwysep – reszta zabudowań należy do innych miast, które tworzą aglomerację miejską. Mimo to, do Valletty można dojść pieszo z wielu miejsc. My nocowałyśmy w Sliemie, skąd krótki spacer nadbrzeżem dzielił nas od stolicy. Ten fragment wpisu mógłby równie dobrze nosić tytuł „Valletta, Floriana i Sliema”, ale skupię się na samej Valletcie.
Architektura Valletty jest niezwykle wyjątkowa i niespotykana w innych krajach. Budynki są niemal w całości zbudowane z wapienia, który dominuje na Malcie (jak wspominałam w poprzednim wpisie). Aby jednak miasto nie było zbyt jednolite, Maltańczycy malują swoje drzwi, okna, a przede wszystkim zamknięte balkony, na kontrastowe kolory. Tworzy to malowniczy krajobraz, w którym z jednej strony architektura wydaje się harmonijna, a z drugiej – nie nudzi, a zachwyca.
Kolory na fasadach maltańskich budynków mają także praktyczne znaczenie. Czasami można zobaczyć, że drzwi mają jeden kolor, a okna inny. Mieszkańcy w ten sposób oznaczają, które części budynku należą do konkretnego mieszkania. To fantastyczne rozwiązanie, które pomaga w rozpoznawaniu, gdzie kończy się jedno mieszkanie, a zaczyna kolejne. Jeśli w budynku mieszczą się różne lokale, wystarczy zwrócić uwagę na kolory, by zorientować się, do których drzwi należy dane mieszkanie. To ułatwia życie zarówno mieszkańcom, jak i gościom – wiedząc, którego koloru szukać, z łatwością można odnaleźć właściwe wejście. Budynki z kilkoma mieszkaniami mają odpowiednio więcej drzwi wejściowych, aby każde mieszkanie miało swoje własne, zazwyczaj utrzymane w unikalnej kolorystyce, tworzącej niepowtarzalny klimat tego miasta. Takie praktyczne podejście dodaje dodatkowej warstwy funkcjonalności do i tak już zachwycającej architektury Valletty.
Valletta jest bardzo gęsta, a jej uliczki – ciasne, dlatego autobusy miejskie nie wjeżdżają do centrum. Dojeżdżając autobusem, wysiądziecie w Florianie, skąd kilka kroków dzieli was od wejścia do stolicy. Tu znajduje się miejska brama, będąca ważnym punktem krajobrazowym i turystycznym. Zachowane bastiony z czasów zakonu joannitów stanowią teraz punkty widokowe na okolicę. Valletta, zbudowana po wielkim oblężeniu Malty w 1565 roku, od początku była zaprojektowana jako miasto-twierdza. Miasto wzięło swoją nazwę od wielkiego mistrza zakonu, Jean Parisot de la Valette, który odegrał kluczową rolę w obronie wyspy przed Osmanami.
Życie codzienne w Valletcie to jednak nie tylko historia, ale także dynamiczna współczesność. Mimo ciasnych uliczek i gęstej zabudowy, miasto tętni życiem, a lokalni mieszkańcy są widoczni w codziennych czynnościach – od wieszania prania na charakterystycznych zamkniętych balkonach, po toczące się życie w małych kawiarniach, ukrytych w zakamarkach ulic. W ciasnych, wąskich uliczkach unosi się zapach świeżego pieczywa i maltańskich przysmaków, które można znaleźć w licznych piekarniach.
Pomimo, że odwiedziłam Vallettę w kwietniu, poza sezonem, już wtedy było tam tłoczno. Wysokie temperatury i duża liczba turystów sprawiają, że w sezonie letnim może być naprawdę gęsto. Valletta jest jednak tak mała, że można ją zwiedzać wyłącznie pieszo – miasto ma jedynie około kilometra długości i pół kilometra szerokości. Zdecydowanie warto się tu „zgubić”.
Valletta to miasto małe, ale niezwykle zwarte. Jego długość to zaledwie kilometr, a szerokość wynosi około 500 metrów, co sprawia, że poruszanie się po nim pieszo jest nie tylko najwygodniejszym, ale wręcz jedynym sensownym sposobem zwiedzania. Zwłaszcza, że dzięki ciasnym uliczkom, odkrywanie miasta pieszo pozwala na zagubienie się w jego zakamarkach i chłonięcie atmosfery. Nie ma sensu iść najkrótszą drogą – wręcz przeciwnie, warto dać się ponieść i zbaczać z głównych szlaków, by odkrywać urokliwe zaułki, małe placyki i ukryte kawiarenki. Takie zgubienie się w Valletcie to część doświadczenia, które pokazuje, jak żywe i pełne niespodzianek może być to małe miasto-twierdza.
Na końcu półwyspu znajduje się Fort St. Elmo, jedna z najważniejszych fortyfikacji miasta, wzniesiona przez rycerzy joannitów w celu obrony przed tureckimi najazdami. Fort odegrał kluczową rolę podczas wielkiego oblężenia Malty. Obecnie wewnątrz znajduje się Narodowe Muzeum Wojny, które warto odwiedzić ze względu na bogatą historię wojskową Malty – od rycerzy, przez oblężenie, po rolę Malty w II wojnie światowej.
Warto także wspomnieć o górnych ogrodach Barrakka (Upper Barrakka Gardens), które oferują jedne z najlepszych widoków na Grand Harbour i Trzy Miasta (Birgu, Senglea, Cospicua). Ogrody te są miejscem, w którym można odpocząć od zwiedzania i podziwiać wspaniałe widoki, zwłaszcza podczas południowego salutu armatniego – tradycji, która przyciąga wielu turystów.
Muzea i zabytki Valetty
For St. Elmo opisałam wyżej, ale w Valettcie jest zdecydowanie o wiele więcej miejsc do odwiedzenia. Jeśli chodzi o muzea i zabytki, pozwólcie, że zacznę od Narodowego Muzeum Archeologicznego. Jeśli interesuje was historia, to absolutnie obowiązkowy punkt na liście. Muzeum nie jest duże, spokojnie można je zwiedzić w godzinę czy dwie, ale eksponaty, które prezentuje, są naprawdę niezwykłe. Jednym z najbardziej fascynujących obiektów jest posążek śpiącej kobiety, odkryty w Hypogeum, które opisałam w poprzednim wpisie. Maltańskie figury prehistoryczne są zupełnie inne niż te znane z reszty Europy, co sprawia, że możliwość zobaczenia ich na własne oczy to wyjątkowe doświadczenie. Muzeum ma również kolekcję bardziej współczesnych obiektów, ale to właśnie te najstarsze eksponaty najbardziej przyciągają uwagę i, moim zdaniem, są najciekawsze.
Fortifications Interpretation Centre to kolejne muzeum historyczne, tym razem skupiające się na budowie fortyfikacji Malty. Prezentuje liczne makiety i szczegółowo omawia różne formy fortyfikacji, wyjaśniając, jakie techniki sprawdziły się w obronie wyspy przed kolejnymi najazdami.
Oczywiście Valletta ma też swoją katedrę, a Katedra św. Jana to jedna z najważniejszych atrakcji stolicy. Jest tak popularna wśród turystów, że zdecydowanie warto kupić bilety online, by uniknąć długich kolejek. Nawet w kwietniu, poza sezonem, kolejka do kasy była ogromna. Wnętrze katedry jest niezwykle bogato zdobione – od wspaniałych malowideł, po rzeźby i tkaniny. Jednym z najcenniejszych dzieł w katedrze są fragmenty prac Caravaggia, w tym jego słynny obraz „Ścięcie św. Jana Chrzciciela”. Katedra oferuje także krótki film o życiu i twórczości Caravaggia – fascynujący, choć miejscami brutalny!
Co ciekawe, nie było możliwości zwiedzenia górnych obszarów katedry, choć były one zaznaczone na mapie. Zapytałam pracownika, czy są one dostępne, a on odpowiedział, że tylko z przewodnikiem. Wycieczki z przewodnikiem nie cieszyły się jednak dużym zainteresowaniem, co pozwoliło nam bez problemu zarezerwować miejsca na taką wycieczkę o godzinie 12 tego samego dnia. Oprócz możliwości zobaczenia wnętrza kościoła z balkonu, oferowała ona także niesamowite widoki na miasto z dzwonnicy. Dodatkowo przewodnik podzielił się kilkoma ciekawostkami na temat historii katedry, co zdecydowanie wzbogaciło nasze doświadczenie.
Kolejnym znanym miejscem jest Pałac Wielkich Mistrzów. Wnętrza pełne są przepychu, z malowidłami na ścianach i sufitach, które podkreślają bogactwo i potęgę zakonu joannitów. W pałacu znajduje się również muzeum zbrojeń, pełne bogato zdobionych zbroi i broni, choć nie jest to może mój ulubiony temat, warto było tu zajrzeć, zwłaszcza mając miejską kartę uprawniającą do wstępu do różnych obiektów.
Innym ciekawym miejscem jest MUŻA – The National Community Art Museum, czyli Narodowe Muzeum Sztuki. Choć muzeum nie jest jeszcze bardzo popularne i nie ma wielu recenzji w Google, to naprawdę mnie zachwyciło! Wystawa zaczyna się od współczesnej sztuki maltańskiej, głównie impresjonizmu i postimpresjonizmu. Kolorowe, odważne obrazy, pełne emocji i subtelnych detali, wprowadziły mnie w stan absolutnego zachwytu. Kolejne części ekspozycji są ułożone w porządku chronologicznym i obejmują zarówno maltańską, jak i europejską sztukę – głównie środkowomorską. To miejsce, które zdecydowanie warto odwiedzić, zwłaszcza jeśli macie więcej czasu na docenienie sztuki.
Na koniec warto wspomnieć o Spazju Kreattiv, miejscu, które z jakiegoś powodu często pomijane jest w przewodnikach, ale oferuje niesamowite wystawy sztuki współczesnej, z darmowym wstępem. To idealne miejsce na chwilę wytchnienia podczas wizyty w Ogrodach Barrakka.
Jednym z najbardziej unikalnych doświadczeń, jakie możecie przeżyć w Valletcie, jest zwiedzanie jej podziemi. Aby to zrobić, trzeba zarezerwować wycieczkę „Valletta Underground” z wyprzedzeniem, co jest naprawdę warte zachodu. Podziemia to połączenie starożytnych rzymskich tuneli oraz tych wykutych przez Maltańczyków w czasie II wojny światowej, gdy wyspy były intensywnie bombardowane przez cztery lata. Schronienie pod ziemią było jedynym sposobem na przetrwanie tego koszmaru – wilgoć, brak światła, a do tego gigantyczne karaluchy musiały być prawdziwym utrapieniem.
Trzy Miasta
Jak widzicie, Malta ma również swoje „Trójmiasto”. Vittoriosa (znana również jako Birgu), Senglea i Cospicua to zabudowania położone na wschód od Valletty, znane wspólnie jako Trzy Miasta. Najłatwiej się do nich dostać promem, który kursuje regularnie z Valletty, oferując malownicze widoki na port. Coraz większą popularność zyskują również kolorowe gondole, podobne do tych z Wenecji, choć wyposażone w dodatkowy silnik motorowy, aby płynniej poruszać się po wodach Grand Harbour. Nam niestety nie udało się skorzystać z tej formy transportu z powodu silnych wiatrów, ale nawet podróż autobusem, choć długa, okazała się warta wysiłku.
Te trzy miasta zdecydowanie warto odwiedzić, ponieważ łączą niesamowity urok z mniejszym natężeniem turystów niż w zatłoczonej Valletcie. Wąskie uliczki, barwne balkony i niezliczona liczba pięknych widoków na wodę, na zacumowane łodzie oraz na panoramę Valletty sprawiają, że spacer po Trzech Miastach to niezwykłe doświadczenie. Dodatkowo, miasta te obfitują w doskonałe miejsca, gdzie można spróbować maltańskich specjałów, takich jak pastizzi – słynne, chrupiące wypieki wypełnione ricottą lub pastą z grochu.
W Trzech Miastach znajdziesz także wiele ciekawych muzeów, w tym Muzeum Morskie, Pałac Inkwizytora oraz Malta at War Museum, poświęcone burzliwej historii wyspy. Każde z tych miejsc oferuje wyjątkową perspektywę na przeszłość Malty, a ich zwiedzanie to świetna okazja, aby lepiej poznać wielowiekowe dziedzictwo tego regionu. Nawet jeśli nie macie czasu na odwiedzenie każdego z muzeów, sam spacer po Trzech Miastach jest wart podróży, pozwala bowiem poczuć autentyczny klimat tego historycznego obszaru.
Jednym z najważniejszych obiektów jest Fort St. Angelo, potężna twierdza, która odegrała kluczową rolę podczas Wielkiego Oblężenia Malty w 1565 roku. Fort ten, znajdujący się na cyplu Birgu, był siedzibą wielkiego mistrza Zakonu Maltańskiego i stanowił główny punkt obronny podczas oblężenia przez siły osmańskie. Jego strategiczne położenie, rozbudowane fortyfikacje i bogata historia sprawiają, że jest on niezwykle fascynującym miejscem do zwiedzania. W porównaniu do Fortu St. Elmo, St. Angelo ma inny charakter – jego architektura i układ są bardziej monumentalne, a widoki na Grand Harbour i Valletta oferują wyjątkowe kadry dla miłośników fotografii. Niektórzy uważają, że wystarczy odwiedzić jeden z fortów, ale ja się z tym nie zgadzam – każdy z nich ma swój unikalny urok i warto zobaczyć oba.
Mdina i Rabat
Oddalmy się teraz od Valletty i odwiedźmy inną część wyspy – Mdina i Rabat. Zdecydowanie polecam podróż taksówką, a nie – tak jak my – autobusem miejskim. Choć odległość nie jest duża, autobusowa podróż była nie tylko bardzo powolna, ale też roztrzęsiona, co sprawiało wrażenie, jakby trwała wieczność!
Mdina to miasto wyjątkowe, pełne uroku i historii. Mdina, znana także jako „Ciche Miasto”, była pierwszą stolicą Malty, zanim Zakon Maltański przeniósł swoje siedziby do Valletty. Historia Mdiny sięga czasów fenickich, którzy osiedlili się tu około 700 r. p.n.e. Ze względu na strategiczne położenie na wzgórzu, miasto zostało przekształcone w potężną twierdzę, która broniła mieszkańców przed najazdami. W czasach rzymskich Mdina była również ważnym ośrodkiem politycznym i administracyjnym, a jej wpływy rosły do czasów średniowiecza. Nazwa „Mdina” pochodzi z języka arabskiego i oznacza „miasto”, co świadczy o wpływach muzułmańskich na architekturę i kulturę wyspy.
Mdina, choć mała, jest pełna fascynujących detali, które nadają jej wyjątkowego charakteru. Znajduje się tu niewiarygodna liczba kościołów, wszystkie w podobnym stylu, ale każdy skrywa unikalne elementy. Szczególnie interesujący był jeden z detali, który opisał nasz przewodnik, a który wcześniej mi umknął – „kodowanie kolorami” ozdób herbowych. Okazuje się, że maltańskie herby i dekoracje nie były malowane, ale wzory heraldyczne miały przypisane kolory. Na przykład pionowe paski symbolizowały kolor czerwony, a kropki – żółty. To praktyczne rozwiązanie sprawiało, że herby nigdy nie wymagały malowania, a mimo to ich znaczenie było zawsze czytelne.
Rabat, choć znajduje się tuż obok Mdiny, ma zupełnie inny charakter. Spodziewałam się, że będzie to nowoczesne i mało interesujące miasto, ale Rabat zaskoczył mnie swoim urokiem i bogactwem zabytków. Miasto wyróżnia się typową maltańską architekturą – jasne budynki z wapienia, urokliwe uliczki i zielone placyki, które sprawiają, że Rabat ma swój wyjątkowy klimat. Miasto ma również długą historię, związaną przede wszystkim z czasami rzymskimi, kiedy było ważnym ośrodkiem na wyspie.
Jednym z najciekawszych miejsc w Rabacie są katakumby, które stanowią jedno z najważniejszych świadectw wczesnochrześcijańskiego życia na Malcie. Katakumby św. Pawła, które odwiedziłyśmy, są największe i najbardziej imponujące. Znajduje się przy nich także muzeum z zabytkowymi obrazami, eksponatami archeologicznymi oraz grotą, w której zgodnie z tradycją św. Paweł miał ukrywać się podczas swojego pobytu na Malcie. Grota otoczona jest kilkoma starożytnymi grobowcami, co tylko dodaje temu miejscu mistycznego charakteru.
Jeśli chodzi o Rabat, nie mogę nie wspomnieć o kulinarnym przysmaku, którym się tam delektowałyśmy – pastizzi w Is-Serkin – Crystal Palace Bar. Te tradycyjne maltańskie wypieki, będące mieszanką kuchni włoskiej i arabskiej, to tłuste ciasto nadziewane ricottą lub pastą z grochu. Smakują obłędnie i, co ciekawe, mimo inflacji i wzrostu cen, wciąż kosztują tylko 50 centów za sztukę. To prawdziwa okazja, która pozwala nie tylko zasmakować lokalnej kuchni, ale także poczuć ducha tradycji Malty, który jest pielęgnowany od pokoleń.
Gozo i Cytadela (Iċ-Ċittadella)
Na koniec naszej maltańskiej przygody czas wybrać się na drugą, nieco mniej zatłoczoną, ale równie fascynującą wyspę – Gozo. Za radą znajomej, zdecydowałam się na zorganizowaną wycieczkę dżipami. To był strzał w dziesiątkę, a dodatkowo miałyśmy ogromne szczęście – para, która miała nam towarzyszyć, rozchorowała się, więc miałyśmy cały dżip oraz kierowcę-przewodnika tylko dla siebie. Gozo to wyspa o niezwykle górzystym terenie i wąskich uliczkach, dlatego dżip był idealnym środkiem transportu, który pozwolił nam dotrzeć do miejsc, które trudno byłoby odwiedzić na własną rękę lub korzystając z publicznej komunikacji. Dzięki temu udało nam się zobaczyć znacznie więcej, niż mogłoby być możliwe w innych okolicznościach.
Choć opisałam już świątynie w Xagħra w poprzednim wpisie, a do natury i przyrody Gozo wrócę w kolejnym, teraz chciałabym skupić się na miastach i architekturze tej niezwykłej wyspy. Gozo ma wiele małych, malowniczych miasteczek, które charakteryzują się typową maltańską architekturą – jasnymi budynkami z wapienia, często zdominowanymi przez wspaniałe kościoły i inne zabytki. Jednym z ciekawszych miejsc, które odwiedziliśmy, był młyn Ta’ Kola. Wewnątrz znajduje się niewielkie muzeum, które pokazuje, jak wyglądało życie młynarza w XVIII wieku. To niepozorny, ale niezwykle interesujący obiekt, który daje wgląd w codzienne życie dawnych mieszkańców Gozo.
Najważniejszym punktem naszej wyprawy była jednak Cytadela – Iċ-Ċittadella. To prawdziwa perła Gozo i jedno z najważniejszych miejsc na wyspie. Cytadela, położona w sercu miasta Victoria (starej Rabat), pełniła funkcję obronną już od czasów neolitu, ale obecna forma pochodzi głównie z XVI wieku, kiedy Zakon Maltański wzmocnił fortyfikacje w obawie przed najazdami Osmanów. Cytadela służyła jako miejsce schronienia dla mieszkańców Gozo, którzy w razie zagrożenia mogli się tu ukrywać przed atakami piratów i najeźdźców. Z góry roztaczają się spektakularne widoki na całą wyspę – od okolicznych pól po wzgórza, które wyłaniają się z krajobrazu niczym naturalne forty.
Cytadela to prawdziwy skarbiec historii i kultury. W jej murach znajduje się kilka muzeów, które warto zwiedzić, w tym Muzeum Archeologiczne, gdzie można podziwiać artefakty z czasów prehistorycznych, oraz zabytkowy dom i stare więzienie, które daje fascynujący wgląd w życie codzienne w dawnych czasach. Ja odwiedziłam także Katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz jej muzeum, które są warte zobaczenia, nie tylko ze względu na piękne wnętrza, ale także na ich historyczne znaczenie. Jednym z ciekawszych elementów były stare silosy – wykute w skale zbiorniki na zboże, które służyły mieszkańcom w razie oblężenia.
Widok z murów Cytadeli jest absolutnie zapierający dech w piersiach. Panorama rozciąga się na całe Gozo, oferując widoki na pola, małe miasteczka i Morze Śródziemne w oddali. To jedno z tych miejsc, które warto odwiedzić o różnych porach dnia, by zobaczyć, jak zmienia się światło i kolor krajobrazu. Zachwyciło mnie to, że na Gozo, podobnie jak na Malcie, wszystkie budynki – niezależnie od ich funkcji czy statusu – są zbudowane z wapienia, co nadaje architekturze wyspy spójny, harmonijny wygląd. Na koniec naszej wizyty w Cytadeli, zeszłyśmy do pobliskiego miasteczka, które również było pełne urokliwych zakątków, małych restauracji i sklepików z lokalnymi produktami.
Mam nadzieję, że tym wpisem udało mi się zainteresować Was historią, kulturą i architekturą Malty oraz Gozo. W kolejnym, ostatnim już wpisie z tej serii, podzielę się z Wami wrażeniami z wędrówek po maltańskich krajobrazach. Skupię się na miejscach idealnych na spacery (bo żadna ścieżka na Malcie nie zasługuje na miano „szlaku”) oraz na pojedynczych zielonych oazach, których na tych żółtych wyspach zdecydowanie nie jest łatwo znaleźć.