Dzisiaj nareszcie rozpakowałam moje temperki (żegnajcie przeterminowane plakatówki z podstawówki). Na rysunek i malarstwo mieliśmy na pracę domową oprócz hiperka namalować na A4 trzy obrazki przedstawiające czerwone jabłka na czerwonym tle. No moje jabłka nie są całkiem czerwone, ale trudno. No i jak już o nich mowa, to w sumie nawet nie przypominają jabłek (tzn. te namalowane; te żywe były bardzo jabłkowate). Ale dobra, będę dużo malować, to się nauczę. Poza tym jak już narzekam, to nie mogę zapomnieć o tym, że kartka z bloku technicznego jest dla mnie za miękka (nie ma to jak oszczędzać farby kosztem wody xD) oraz że skaner powytegowywał wszelkie kolory.
Po pierwszym widać, że był pierwszy. Dobra, malowanie to nie jest moja najmocniejsza strona jeśli chodzi o plastykę… Ale może to się jeszcze zmieni^^. Oby…
Chociaż drugi obrazek najbardziej mnie się podoba, nie jestem z niego zadowolona. To coś po prawej stronie, co pierwotnie miało być jabłkiem, nie przypomina jabłka.
Po ostatnim widać, że ostatni :D. Tak, zmęczyłam się… Chociaż raczej bardziej by tu pasowałby zwrot „opuściły mnie chęci”. I w dodatku nie chciało mi się czekać aż dokładnie wyschnie farba, tylko wpakowałam od razu do skanera. Doskonale widać efekty tego działania.
A dobra, dam to na poziom 0, może dowiem się czegoś ciekawego o tych bazgr… obrazkach :D.