Siedzę na cudownie zimnych schodkach za przystankiem, czekając na busa i, chociaż wcale nie jest mi ciepło, mam taki dobry nastrój, że moją najgorszą reakcją na cokolwiek jest spojrzenie na to neutralnie. Przed sobą mam uroczo brzydki neogotycki kościół – nie znam ani nazwy ulicy, ani jego patronów; głowa jest tak przyjemnie lekka, dzięki brakowi zbędnych informacji w niej. Słońce ładnie odbija się od Spodka – dworca PKS, jedynego budynku, który w tym uroczo parszywym i nieziemsko monotonnym mieście jeszcze się wyróżnia, ale podobnież ma zostać wyburzony. Bus jest niespotykanie pustawy. No cóż, tym razem natłok ludzi nie zepsuje mi nastroju. Dosiada się do mnie dziewczyna wyglądająca jak stereotypowa blachara i gada przez telefon. Ach ten mój rasizm – tak bardzo mi z jego powodu wszystko jedno :3. Świat jest piękny, jego wady takie nieważne. Brakuje mi tylko kilku osób. W tej chwili. ’cause this is just a game…