Tak się stało, że przypadkiem usłyszałam w radiu utwór muzyczny tak zniechęcający swą treścią, że muszę tutaj umieścić kilka słów zażenowania. O ile na ogół nie przeszkadzają mi nawet najbardziej prymitywne teksty utworów i potrafię „przymknąć ucho” na twórczość artystów disco-polo, tym razem trafiłam na coś, co jak dla mnie na pewno nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Okazało się, że ten utwór to to, na co ostatnio co chwila natrafiałam gdzieś w Internecie, za każdym razem zawzięcie ignorując. „Donatan & Cleo – My Słowianie”, ponoć bardzo popularny hicior w naszym wspaniałym kraju. Omijałam to ze względu na postać Donatana, który budził we mnie zdecydowanie negatywne emocje. Po pierwsze, jego poprzednim utworem „Nie lubimy robić”, miałam zasrane całe Youtube. Niezależnie od tego, czy obejrzałam właśnie odcinek serialu, odsłuchałam soundtrack z dowolnego anime czy rzuciłam okiem na tutorial do jakiegoś programu, wiecznie w polecanych obok wyświetlał mi się Donatan RÓWNONOC, z laską umalowaną jak Pin Up Girl i mającą trudności z wlaniem sobie mleka do paszczy. Po drugie, jedynym co według mnie w tamtym utworze nie było naprawdę słabym, polackim pseudorapem, były wstawki wykonane przez folk-metalowy zespół Percival Schuttenbach, znany głównie z utworów „Satanismus”, czy „Gdy rozum śpi”. Oczywiście nikt o tym nie wie, gdyż wspaniałomyślny Donatan przypadkowo, przez pomyłkę, zapomniał dopisać współautorstwo w tytule.
I tak sobie żyłam w błogiej nieświadomości, kiedy przypadkiem natknęłam się na tekst, który brzmi między innymi tak:
Mamy to, czego nie ma nikt inny, Cenimy ten naturalny kształt. Wódeczka lepsza niż whisky i giny, Najlepsze u nas, cokolwiek byś chciał.
My na swojskiej śmietanie chowane, delikatne, rumiane jak chleb. Nie ma lepszych od naszych Słowianek, Ten, kto widział i próbował, ten wie!
Jak dla mnie, to ten tekst jest nacjonalistyczny. Rozumiem, że mamy teraz wolność słowa i każdy może myśleć, co mu się podoba. Czuję się jednak naprawdę zawiedziona, że głupi tekst jednego buraka musi być rozpowszechniany w radiu na tak masową skalę. To jest po prostu obrzydliwe. Ktoś powie, że nie mam poczucia humoru, że nie zrozumiałam przekazu, że niepotrzebnie się czepiam. Ja odpowiem jednak tak: gdyby ten utwór siedział sobie w czeluściach youtube, nie przeszkadzałoby mi, że komuś się podoba, że ktoś inny tego słucha i tak dalej. To jest jednak puszczane w radiu na masową skalę, a to z kolei oznacza, że wlewana jest do główek Polaków treść tego utworu i skoro ja nie widzę w tym dowcipu, to zapewne znajdzie się cała masa osób, które zupełnie podobnie na to zareaguje. Gorzej jednak, jeśli coś takiego da dodatkowy argument tym wszystkim, którzy przy każdej możliwej okazji powtarzają, że Polki są najpiękniejsze, pomimo że najprawdopodobniej w większości przypadków nie potrafiliby odróżnić ich w gronie europejskich kobiet.
No bo tak: mamy XXI wiek i mówi się wokół dużo o tolerancji, o tym, że wszyscy ludzie są równi, niezależnie od tego, jaki jest kolor ich włosów czy skóry. Z tego co się orientuję, to zdecydowana większość moich znajomych jest w stanie się z tym zgodzić. Dlaczego więc nagle pojawia się utwór otwarcie faworyzujący jedną rasę (Słowian) ponad inne i jeszcze spiker w radiu nazywa to patriotyzmem!
Dwie definicje:
1. silne przywiązanie, miłość, najczęściej do ojczyzny, poczucie więzi społecznej oraz chęć, gotowość poświęcenia się dla własnego narodu, przy jednoczesnym poszanowaniu innych narodów i ich praw, kultur
2. postawa, a także forma ideologii, opierająca się na faworyzowaniu i wywyższaniu cech własnego narodu z równoczesną niechęcią do innych narodów; w skrajnych przypadkach może przerodzić się w ksenofobię, szowinizm.
Tylko jedna z nich dotyczy patriotyzmu.
Tymczasem, nie rozumiem dlaczego, istnieje w Polsce jakieś dziwne zjawisko polegające na nazywaniu patriotyzmem propagowanie poglądu mówiącego, że „my jesteśmy lepsi od innych”. Ile osób powie, że Polki są najpiękniejsze, że Polacy są najbardziej pracowici, najlepiej poinformowani i tak dalej. I że oni właśnie, biedni, wiecznie zgniatani przez zły Rząd, wcześniej przez wojny, przez „tych wszystkich innych” wytrzymali tak wiele, że są najdzielniejsi i im się należy.
Rozumiem, że tradycja jest ważna. Różnorodność kulturowa w zależności od lokalizacji sprawia, że świat jest ciekawy i rozmaity. Historii też nie należy się wyrzekać, gdyż pozwala pokazać skutki wielu czynników w obrębie czasu. Patriotyzm również ma swoje miejsce – to jak wspólne budowanie domu, zwanego ojczyzną, na którego ściany po prostu nie wypada srać. Skoro już mamy wspólną powierzchnię, to im bardziej każdy będzie o nią dbał, tym lepiej całości będzie się w niej żyć. Tymczasem jak wiele osób, nie starając się zbytnio o dobro tej przestrzeni, zaczyna drzeć się na cały Internet, że nagle „ja mam ładniejszy dom niż ty i w ogóle to masz krzywy nos”.
W takiej sytuacji można zacząć się zastanawiać, jaki jest wizerunek Polaka wśród mieszkańców innych krajów. Myślę, że jest on raczej neutralny, choć niektórzy mieszkańcy naszego kraju zrobiliby wszystko, aby był on jak najgorszy. Dla przykładu: natknęłam się jakiś czas temu na facebooku na stronę zatytułowaną „I hate Poland”. Od początku widać było, że to prowokacja, ale oczywiście, jak można się było spodziewać, rybka połknęła haczyk. Zamiast bezrefleksyjnego zgłoszenia fanpage’a jako promujący treści nawołujące do nienawiści, Polacy zaczęli obrzucać wszystkich wokół mięsem, robiąc tym samym z siebie prawdziwych debili.
W komentarzach oburzonych dało się znaleźć szokujący brak wiedzy, desperacką próbę znalezienia odpowiednich słów i antyumiejętność doboru argumentów. Pierwszym powtarzającym się stale wątkiem było absolutnie prześmieszne wyzywanie mieszkańców Wielkiej Brytanii od zdrajców. Polegało to na tym, że Polacy wywnioskowali, że skoro strona prowadzona była w języku angielskim, to narodowość jej autorów jest oczywista, a jeśli już ustalona została angielska tożsamość delikwentów, to oczywistym jest, iż powinni oni być dozgonnie wdzięczni za pomoc polskiego lotnictwa na wojnie.
Brak odpowiedniej argumentacji można było również ukryć pod starannie dobraną przez „mścicieli” ławicą linków. Kilka piosenek Sabatona z dopiskiem „Warszawo walcz!”, czy link do artykułu z losową bitwą z udziałem Polaków na Wikipedii i każdy komentujący wręcz promieniował patriotyzmem. Każdy chciał jak najmocniej podkreślić męczeństwo tego biednego kraju. Gdyby to się działo w świecie rzeczywistym, to doszłoby najpewniej do demonstracji ludzi przebijających się biało-czerwoną flagą z nabitym na nią ziemniakiem, z „Uprisingiem” Sabatona w tle.
A tak na poważnie, nie rozumiem: Polacy są jacyś dziwni. Co jakiś czas zaglądam na strony narodowców (taki mały masochizm) i widzę jak na przykład tamtejsi mężczyźni zachwycają się „patriotkami”. Słowo to w ich definicji oznacza dziewoje ubrane w flagę i nic więcej. Obraz skromnej Słowianki z dawnej wsi też nagle zamienił się w wizerunek laski pomalowanej tak mocno, że można się zastanawiać, kiedy ta maska odpadnie od twarzy oraz z dekoltem tak nisko, że chyba jakaś magia sprawia, że jej piersi nie wypadają górą podczas schylania.
Ostatecznie, nie mam nic przeciwko patriotom. Patriotom przez małe „p” – takim, którzy kochają swoją ojczyznę, ale się tym nie chełpią. Uważam, że nie ma nic złego w szanowaniu własnego kraju, w pielęgnowaniu (pielęgnowaniu, a nie wciskaniu innym) jego kultury, tradycji i historii. To są rzeczy ważne, to są często rzeczy piękne. Chciałabym móc myśleć o tym państwie jak o miejscu pięknym, takim, które pokazałabym bez wstydu, bez ironii i bez udawania, że jest dobrze. Tymczasem, jak mam to zrobić, kiedy lata tu banda rozwrzeszczanych dzieciaków, które obrały sobie za cel krzyczeć „jesteśmy lepsze od was, nie posiadamy słownika i nie potrafimy używać googli, ale znamy na pamięć wszystkie bitwy za jakie macie nam być dozgonnie wdzięczni!”.