Zawsze w moich rysunkach najbardziej nie podobało mi się to, że to, co przedstawiały było nieproporcjonalne, krzywe, brakowało mu światłocienia i tego czegoś, co sprawiłoby, że stałyby się ciekawe. Winę tego wszystkiego zawsze zrzucałam na moje lenistwo i brak umiejętności. Teraz jednak myślę, że to, czego im najbardziej brakowało to emocje. „Dzieła” zawsze rysowałam myśląc o czymś innym, z chęcią jak najszybszego ich ukończenia. Brakowało im także dynamiki. Puste postacie, patrzące niewidzącym wzrokiem przed siebie, stojące – jak to określiła Monika – na boisku, gdzie ze wszystkich stron pada światło.
Nigdy nie potrafiłam przelewać emocji na papier. Do tej pory myślałam, że dotyczy to jedynie pisania. Teraz jednak wiem, że gdybym potrafiła narysować dokładnie to, o czym myślę – nawet najbardziej zniekształcone, pozbawione waloru i dynamiki – rysunki byłyby ciekawe. Ale myśli to nie obrazy przed oczami. To nawet nie słowa. To jakiś zupełnie inny format.
Mam ochotę narysować coś niezwykłego, łamiącego wszelkie zasady. Na drodze do stoją mi tylko trzy rzeczy: to, że nie wiem, co, to, że nie umiem i to, że moje lenistwo ma inne plany na spędzenie wolnego czasu. No to mam już z czym walczyć w ramach postanowień noworocznych^^”.