Chciałam dzisiaj opublikować wpis przedstawiający mój projekt domku wielorodzinnego, jednak zostawię ten temat na następną okazję. Zamiast tego, chcę nawiązać do zjawiska, które obecnie można zauważyć na Facebooku, odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ustawiłam sobie tęczowy awatar i przypomnieć (bo pisałam już o tym kilka razy), czym dla mnie jest patriotyzm.
Kiedy kilka dni temu zalegalizowano małżeństwa homoseksualne w USA, można było od razu odgadnąć, że najgłośniej swoje nieuzasadnione obiekcje wyrażać będą, oczywiście, Polacy. Ci sami Polacy, którzy cudze szczęście z góry uznają za osobistą zniewagę („sąsiad wygrał samochód, ale z niego !”) i chowający się za patriotycznymi hasełkami, wypranymi dawno z resztek dawnych wartości.
Zaczęło się od kolorowych profilówek. Facebook, aby upamiętnić ten historyczny dzień, uruchomił aplikację pozwalającą nadać tęczowe barwy obecnie ustawionemu zdjęciu, co bardzo szybko zyskało aprobatę ogromnej liczby osób. Wielu światowej sławy celebrytów nie zawahało się przed pokolorowaniem tak swoich fotografii. W Polsce, początkowo nie zyskało to tak wielkiej popularności, jednak i ja postanowiłam skorzystać z tej nowej możliwości Facebooka. Nawet jeśli w Polsce niewiele rzeczy ulega zmianie w temacie praw człowieka, to cieszę się, że chociaż gdzieś tam za wielką wodą, świat staje się bardziej tolerancyjny dla odmienności od przyjętej społecznie normy. Tutaj problemu się nie widzi. Nieraz słyszę, że „geje niepotrzebnie się afiszują”, że „przecież nikt ich nie prześladuje. Jeśli też podzielasz to zdanie, to otwórz Facebooka, znajdź stronę Gimbopatriotyzm i przeczytaj zamieszczane tam wypowiedzi Polaków, którym nie wstyd pod imieniem i nazwiskiem sypać wulgaryzmami kierowanymi w stronę osób nieheteronormatywność lub popierających związki partnerskie. Jeśli nadal twierdzisz, że osoby LGBT są zbyt wyraźne w społeczeństwie, to pomyśl jaki procent kultury jest nastawiony tylko i wyłącznie na miłość heteroseksualną. Nie widziałam ani jednej bajki dla dzieci, która zakończyłaby się innym związkiem niż kobiety i mężczyzny. Wszystkie reklamy w telewizji kierowane są do takich par, a to co się dzieje w podręcznikach szkolnych od WOSu, już przechodzi ludzkie pojęcie. Tak jak popieram równouprawnienie kobiet (choć to powinno być wpisane w samo bycie kobietą), tak jak uważam, że ludziom o dowolnym kolorze skóry należą się równe prawa, tak samo uważam, że osoby o innej orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej pod żadnym pozorem nie powinny być zmuszane do życia w środowisku, które sprawia, że czują jak obywatele drugiej kategorii. Tęcza w profilu nie zmieni świata, ale zaprezentuje: jestem z Wami, w razie czego macie moje wsparcie!
Zakładam, że podobne zdanie miało mnóstwo osób, które kliknęło w fejsbukowy link z tęczowym filtrem. Nadmiar kolorów oczywiście nie mógł nie wywołać agresji ze strony tych, którzy najchętniej żyliby w prawilnym świecie armii klonów. I jak się można spodziewać, „debatowanie” z nimi, zamiast na wymianie argumentów, polega na bezskutecznym odbijaniu „patriotycznych” wypowiedzi, takich jak (przetłumaczę to na język, którego nie będę wstydziła się umieścić na blogu – oryginalne wypowiedzi można znaleźć na wymienionym wcześniej fanpage’u Gimbopatriotyzm):
(Argumentum ad dresum) W razie wojny to dresy obronią Państwo Polskie.
No jasne, zakrzyczą nieprzyjaciela słowami „Jeb*ć policję”.
Chłopak i dziewczyna – normalna rodzina.
Jasne, jeśli jeden z rodziców umrze, to dziecko powinno zostać odesłane do domu dziecka, bo jego rodzina już nie jest normalna. Ogólnie dom dziecka to świetne miejsce, po co komu rodzice?
Hitler był zły, ale teraz by się przydał, to by sobie poradził z tymi…
Tekst często spotykany u ludzi eksponujących znak Polski Walczącej na zdjęciu profilowym i – co można wywnioskować – całkowicie pozbawionych zmysłu ironii.
(kierowane do mężczyzny – geja) Zamiast mówić, że jesteś osobą LGBT, powiedz po prostu, że lubisz penisy i .
„Nie afiszuj się, a czytaj moje fantazje!”
Tęcza poniża Polaków.
Że co? XDDD
Aby nikt nie odebrał mnie źle – nie mam nic do patriotów. Nie przeszkadzają mi biało-czerwone flagi na profilówkach, choć osobiście wolałabym je zobaczyć 3 maja czy 11 listopada a nie pod koniec czerwca, jako „odpowiedź” na zupełnie niezwiązane z historią Polski wydarzenie. Tym co mi przeszkadza, jest nazywanie patriotami łobuzów, którzy przywłaszczają sobie nasze wspólne symbole narodowe, wykorzystując je do szerzenia nienawiści i ośmieszając przez to nie tylko siebie, ale także nasz kraj. Rozumiem przywiązanie do miejsc i kultur w których ktoś się wychował. Nie rozumiem i nie zaakceptuję natomiast potrzeby wykluczania ze wspólnoty innych ludzi. Przecież osoby LGBT i Polacy to nie są wzajemnie wykluczające się pojęcia! Skrajna nietolerancja jest niezgodna nawet z dominującą religią w Polsce, gdzie „a bliźniego swego jak siebie samego” wyrecytuje (a następnie wymaże) z pamięci chyba każdy po I Komunii.
Jest to ważna kwestia również z powodów czysto etycznych. Według stanu wiedzy medycznej, homoseksualność nie jest wyborem, a raczej losem na loterii. Dlaczego ktokolwiek miałby prawo decydować, czy to, co Ci wypadło jest dobre albo złe, akceptowalne lub nie? Wykluczenie społeczne i agresja słowna mogą naprawdę zniszczyć człowieka. To już nie tylko kwestia wstydu przed przyznaniem się rodzicom czy znajomym – taki stan może doprowadzić do depresji.
Bagatelizując problemy mniejszości, wcale nie sprawia się, że one w magiczny sposób znikają. Co więcej, sugerowanie, że osoby LGBT niepotrzebnie żądają respektowania swoich praw jest osądem równie niesprawiedliwym, co wynikającym z niezrozumienia, lub niechęci zrozumienia sedna sprawy.