Istnieją jeszcze w Polsce ludzie, którzy pomimo kryzysu i antyprzedsiębiorczej gospodarki kraju, postanawiają założyć swoją własną firmę. Zanim jednak przyjdzie im krzywo zawiesić szyld nad drzwiami i powitać pierwszych klientów zniechęcającym wzrokiem, przed nimi jeszcze długa droga planowania i realizowania pomysłów. Jako że tak naprawdę najtrudniejszym i najmniej istotnym jest dla przyszłego przedsiębiorstwa pana Mirka wymyślenie nazwy firmy, we wpisie tym podrzucę kilka rozwiązań oraz przedstawię sposoby na utworzenie prawdziwie polskich tytułów.
1. Na szybko
Potrzebne będzie jedynie urządzenie wskazujące. Można w tym celu zastosować palec. Metoda ta polega na losowaniu kolejnych członów nazwy z gotowych elementów. Jeśli w przewidzianym budżecie na utworzenie firmy znajduje się dostateczna ilość funduszy, dodatkowo można zlecić pierwszemu lepszemu studentowi informatyki napisanie ładnego programu do losowania. W przeciwnym wypadku, otwieramy poniższy obrazek w nowej karcie, zamykamy oczy i machamy ręką przed ekranem. Wskazujemy dowolną część ekranu, otwieramy oczy i zapisujemy słowo, które zostało wybrane. Powtarzamy czynność, aby osiągnąć dłuższą, bardziej skomplikowaną nazwę.
Przykładowe nazwy: POLBUD-DEX, HUT-MEX, NEX-POLHUT. W nazwie tego typu powinien znaleźć się co najmniej jeden łącznik.
2. A+B+C 2013
Polski rynek nie mógłby się obejść bez tych wszystkich firm, których nazwy składają się z trzech liter, nie rozwijających się w absolutnie żaden sposób. Wymyślenie takiego skrótu nie powinno sprawić problemu każdemu, kto kiedykolwiek w życiu grał w “państwa i miasta”. Potrzebne będą: dodatkowa osoba, kartka i długopis. Zadaniem specjalnie wybranego do tego celu człowieka będzie recytowanie w myślach alfabetu (za każdym razem zaczynając od dowolnie wybranej litery), a naszym – trzykrotne mu przerwanie. Kolejne litery, na których zatrzymuje się „pomocnik” tworzą razem nazwę firmy. Jeśli wydaje się ona jednak zbyt spokojna, należy odpowiednio ją urozmaicić – w tym celu patrz punkt 4.
3. Osobiście
Ktoś, kto zakłada własną firmę i chce wiązać z nią zdecydowaną większość swojego życia, z całą pewnością powinien zwrócić uwagę na tego typu nazewnictwo. Zasady są dwie:
- Jeśli nazwę firmy tworzymy od nazwiska, obowiązkowo robimy to od jego mnogiej formy. „Kowalski Usługi Kurierskie” brzmi smętnie i nieciekawie, za to Kowalscy Usługi Kurierskie to nazwa od razu wywołująca uśmiech na twarzy, poczucie radości, rodzinności i bezpieczeństwa. Z nieba sypią się stokrotki a wokół latają kolorowe motylki.
- Tytuł, w którym zawarte jest imię właściciela musi zostać odpowiednio przeobrażony. „Meble Kasia” to coś pospolitego – takiego, co wizualnie nie istnieje, choćby całą fasadę sklepu ubrać w lampki choinkowe i otoczyć budynek papierem toaletowym. Nazwa musi być niepowtarzalna i wyjątkowa – tak jak na przykład KasiaMAR-POL Meble. Czujecie ten profesjonalizm?
Pod żadnym pozorem nie można traktować tych zasad odwrotnie. Kasia jest w tym przypadku tylko jedna, a napis KowalskiBUD wyglądałby śmiesznie, nawet gdyby ktoś wygrawerował go Helveticą na płycie kamiennej.
4. Z dodatkami extra
Jeśli nazwa nadal nie jest dostatecznie przyciągająca, zawsze można zastosować jedną z metod dodających jej atrakcyjnych dla klienta ozdobników.
Ogromną popularnością cieszą się stałe przedrostki dodające wartości usługom lub towarom oferowanym przed dane przedsiębiorstwo. Warto tutaj wymienić chociażby eco-/eko-, które po użyciu zgromadza na parkingu przed sklepem wszystkich fanów podpalania elektrowni jądrowych i energii z ziemniaków. Tele- z kolei pokazuje nowoczesną infrastrukturę teleinformatyczną w jaką bogata jest dana firma. Wydaje się wręcz mówić klientowi „U nas możesz zrobić zakupy nie wychodząc nawet z budki telefonicznej!”. W związku z postępującą europeizacją kultur Europy Wschodniej dziwnym byłoby nierozważenie dodania do nazwy firmy słowa euro-. Prawdziwych maniaków pozycjonowania stron i alfabetu łacińskiego powinien zainteresować przedrostek AAA- – wydaje się on być idealny dla kogoś, kto nawet widelce na stole układa w kolejności od A do Z.
Końcówki są opcją równie ciekawą, co uniwersalną. Doklejenie liczby 24 za głównym członem nazwy powinno być obowiązkiem każdego, kto zamierza sprzedawać swoje produkty po godzinie szesnastej. -abc z pewnością rozczuli każdego, kto tylko spojrzy na logo sklepu – zwłaszcza, jeśli A będzie czerwonego koloru, B niebieskiego a C żółtego. Inny zestaw kolorystyczny nie wchodzi w grę, chociażby w pobliskim budowlanym rozdawali zieloną farbę. Dla wyróżnienia jakości firmy zaleca się zakończenie nazwy słowem -super, -extra lub podobnym.
5. Nazwy dla sklepów odzieżowych
Typowe polskie nazwy sklepów z ubraniami można podzielić na dwa rodzaje: dla większych sieciówek i dla małych sklepików na rogu Wiejskiej i Sielskiej.
- W pierwszym przypadku, trzeba dopasować się do sąsiadujących w galeriach handlowych oddziałów zagranicznych przedsiębiorstw. Praktycznie jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym problemem jest przetłumaczenie zupełnie losowo wybranego polskiego słowa na język angielski. W przypadku braku pomysłu polecam otworzenie dowolnej książki na stronie numer dzień-Twoich-urodzin*2 i wybranie słowa numer miesiąc-Twoich-urodzin*3. Co wypadło? „zastrzeżony”? „Dom”? To teraz czas znaleźć słownik polsko-angielski i przetłumaczyć to, co wyszło. Nie trzeba, a nawet nie zaleca się, dodawania dodatkowych członów – w języku angielskim wszystko brzmi dobrze samo z siebie.
- Małe sklepiki z (nowymi) ubraniami dobrze wyglądają z dwuczłonową nazwą firmy na szyldzie, pod warunkiem że jej początek to jedno ze słów: świat, kraina, dom, centrum, a potem następuje dopełniaczowa forma dowolnego przedstawiciela asortymentu sklepu: rajstop, dżinsów, piżam, bielizny itd. Taka nazwa idealnie komponuje się, kiedy graficznie przedstawiona jest za pomocą Word Artu.
Bardzo patriotycznym zabiegiem jest – oczywiście celowa – zmiana fonta każdej „polskiej litery” na Times New Roman. Niestety, dla własnego bezpieczeństwa, nie przedstawię tego na moim blogu. Wybatrzcie.
6. Nazwy dla sklepów z odzieżą używaną
Tutaj niestety mój poradnik musi ujawnić swoje wybrakowanie. Chyba jedynym sposobem na utworzenie idealnej nazwy dla „lumpeksu” jest zjedzenie dziwnie wyglądających grzybków rosnących przy stacji benzynowej, chwycenie za długopis i pisanie, przeprawianie i przekreślanie na ścianie uprzednio obłożonej w całości papierem typu ksero. „Tani Armani”, „Szmatrix” czy „KupCiuszek” to dzieła niewątpliwie wielkich umysłów i niestety niełatwo dogonić ten poziom abstrakcji.
Jestem przekonana, że poradnik przyda się niejednemu przedsiębiorcy – trzeba w końcu coś robić z tymi Funduszami Unijnymi. ZUS też potrzebuje kilku nowych wieżowców ;).