Podczas gdy wszyscy byli zajęci lepieniem pierogów i lataniem po Tesco w celu wybrania najodpowiedniejszej pary skarpet dla każdego z krewnych i znajomych, ja siedziałam sobie na facebooku przed laptopem, knując niecne plany, jak by tu zrobić, aby ten blog przestał reprezentować retro-webdesign i tak dalej. Wcześniej bardzo długo zastanawiałam się, czy jakiekolwiek zmiany są potrzebne na tej stronie, jednak tym, co zaważyło nad decyzją była konieczność zmiany nazwy.
Poprzednie zdanie mogło zabrzmieć trochę desperacko, jednak zaraz postaram się przekazać, o co konkretnie mi chodziło. Poprzedni adres – blog.evanrinya.com miał jedną, ogromną wadę: był zbyt skomplikowany. Zdarzyło mi się parę razy komuś podawać tę nazwę słownie i nie obyło się bez konieczności literowania lub chociaż dzielenia jej na sylaby. Dodatkowa subdomena „blog.” tylko wszystko komplikowała (na evanrinya.com siedziało moje portfolio, które teraz chwilowo jest w remoncie i pod adresem nic nie ma. Zmiana nazwy bloga trafiła więc do planów i tak sobie czekała, aż będę miała chwilę czasu na realizację.
Nie lubię półśrodków, dlatego jak tylko nadeszły święta, od razu zabrałam się za cały rebranding. Ogólnie jestem zadowolona z efektu i cieszę się, że jednak powzięłam tak duży krok do przodu w mojej blogowej przygodzie. Logo nawiązuje kolorystyką i obłym kształtem z jedną ostrą krawędzią do poprzedniego, jednocześnie będąc zupełnie nowym znakiem graficznym. W tle strony znajduje się zlepka moich zdjęć (tych, które pojawiały się w postach) z nałożonym filtrem (efekt taki zamierzony).
Dlaczego „Nietransparentnie”? Transparentny jest to bardzo nietypowe słowo w naszym języku, gdyż posiada ono dwa prawie przeciwstawne znaczenia: przezroczysty i wyraźny. Na tym blogu nie będzie machania transparentami, ale chcę, aby moje zdanie widniało tutaj wyraźnie i dostrzegalnie.
Z innych zmian: zrezygnowałam z minibloga. Tkwiło toto na wierzchu i niepotrzebnie odstraszało odwiedzających zamierzchłymi datami. A informacje o tym, że spadł śnieg czy że znowu wstałam lewą nogą zamieszcza się po ludzku na Facebooku. Wyrzuciłam ze strony ramkę z linkami, bo działała ona jak zła przepowiednia – kto do niej trafiał ten albo kasował swojego bloga w przeciągu miesiąca, albo go porzucał. Ostatecznie, cały boczny panel zniknął ze strony, a wszelkie potrzebne dane znajdą się w nieprzeszkadzającym menu na górze strony.
Ogólnie to bardzo chciałam mieć na stronie główniej dwie kolumny. Informatyk ze mnie żaden, więc zasięgnęłam rady wujka Google co robić, jak żyć aby utworzyć taką stronę. I wtedy trafiłam na Masonry, skrypt, który za pomocą magii i programatorowania ustawia wszystkie wpisy na position:absolute i dobiera im dzikie marginesy, tak aby w kolumnach ustawiały się jeden za drugim. Dwie kolumny są? Są. U mnie działają. Użytkownicy większych ekranów będą musieli podziwiać trzy wpisy na raz. Biedacy.
Jest jeszcze sporo rzeczy do zrobienia, ale są to jedynie kosmetyczne zmiany. Jestem ciekawa Waszych opinii na temat zmian na blogu. Dla przypomnienia/porównania, poprzedni layout jest widoczny na screenie po prawej.
Z okazji zmiany adresu strony, zmienia się również adres kanału RSS, więc bardzo proszę o poprawienie go w swoich czytnikach :). Nowy brzmi: http://feeds.feedburner.com/Nietransparentnie.