Nie powinnam robić tak długich przerw pomiędzy poszczególnymi postami, ale przez ostatnie kilka tygodni ani razu nie zbiegły się ze sobą chwile, w których miałabym czas z tymi, w których posiadałabym chęci do pisania. Chociaż umieszczanie kolejnych postów na blogu jest czynnością absolutnie przyjemną, wymaga jednak zebranie myśli i ogarnięcia jakiegoś konkretnego tematu. W przeciwnym wypadku mój blog cofnąłby się w rozwoju i powróciłabym do jakości wpisów sprzed roku czy dwóch.
Tym razem chciałabym napisać o denerwujących mnie zachowaniach stadnych, występujących zbyt często w społeczeństwie. Standardowi przedstawiciele tego zagadnienia, popularnie zwani bydłem (oczywiście jedynie jako całość; stosowanie tej nazwy do jednostek mijałoby się z celem oddania w jednym słowie charakterystyki danej grupy skupiającej się na samym byciu grupą) nie są mniej inteligentni od pozostałych ludzi; ich przynależność dotyczy głównie braku chęci wykonywania tak złożonej i skomplikowanej czynności jaką jest samodzielne myślenie. Osobiście mój pogląd na psychologie człowieka składnia się w stronę porównania go do czystej karty, którą zapisuje przez całe swoje życie. Tak zwane bydło wtedy można porównać do nadruku seryjnego na całym pliku kartek. A szkoda – przecież tak wielu z nich umie doskonale pisać.
Większość tego, co napisałam wyżej brzmi niezwykle egoistycznie, ale przypominam i podkreślam, że wcale nie uważam przedstawicieli bydła za mniej inteligentnych. Ich największym problemem jest to, że nie udało im się napotkać na swej drodze na tylu źródeł wiedzy, aby wpłynęły one na nich bezpośrednio i w czystej postaci. Aby zamiast podawać gotowe schematy lub drogi do takich, jedynie zachęciły do przyjrzenia się dokładniej danemu problemowi, aby pomogły w ogóle takie coś zauważyć.
No i kolejnym problemem jest oczywiście lenistwo. O tym jednak nie będę się rozpisywać, bo wystarczy już tyle, że jest to temat poruszany w każdym poście, jak leci. Nie moja wina, że jestem zbyt leniwa, aby walczyć z własnym lenistwem. Ale mniejsza, uciekłam od tematu.
Bydłu w sumie nie opłaca się zdobywać wiedzy, skoro konsekwencje jej braku ponosi w większości nie-bydło. To zupełnie wygodne podejście do wszystkiego, które jednak z całą pewnością szkodzi na dłuższą metę. Ważnym jest jednak nie dopuszczenie do siebie faktu bycia częścią bydła. Zwłaszcza, że nieprzyjemność ta może dotyczyć nawet tylko jakiejś konkretnej dziedziny życia. Słusznym w przypadku należenia do stada jest oczywiście poszukiwanie komfortu własnego jako jeden z najważniejszych priorytetów, gorzej jeśli chodzi o analizę tego, co sprawia przyjemności zgodnie z wmówionym bydlęctwem.
Wyżej opisałam najogólniejsze postrzeganie typowego bydła. Oczywiście chyba w przypadku każdego człowieka znajdzie się wiele sfer życia w których niestety – wiedząc lub nie – do takiego tłumu się zalicza. Chociażby promocje w marketach. Niby oczywista ściema, a jednak widzi się te puste półki ostatniego dnia. Jak wiele jest jednak dziedzin, w których bycie częścią stada siedzi tak głęboko w psychice człowieka, że nawet nie zdaje on sobie sprawy, że każdy inny wybór byłby dla niego korzystniejszy. Ja wiem, że człowiek jest częścią społeczeństwa, że był już w czasach pierwotnych i to pomogło mu przetrwać. Ale jednak szkoda, że tak wiele poglądów bydlęcych człowiekowi narzuca się zaraz po urodzeniu, dodatkowo pokazując mu skrajności innych przekonań, lub nie przedstawiając ich wcale.
Najśmieszniejszym, co udało mi się ostatnio zaobserwować, to przejmowanie przez różne osoby postaw, które nie mają nic wspólnego ani z nie-bydłem, ani z bydłem, a po prostu z niemyśleniem i pozornym „wyglądaniem poglądu na fajny”. Dotyczy to głównie takich spraw, gdzie dana grupa osób uważa się za lepszych względem reszty (często ta reszta nazywana jest przez nich bezpodstawnie bydłem) i swój pogląd wyraża niezwykle głośno – np na forach czy stronach. Być może ich opinia jest czymś uzasadniona, być może wiąże się ściśle z ich osobistymi przeżyciami i ciągnie za sobą długi łańcuch myśli. Typowy przedstawiciel grupy bydła jednak pochłonie punkt widzenia w gotowej formie, bez całej genezy jego powstania. W ten sposób tak bardzo upowszechniło się na różnych facebookach i forach graficznych przekonanie, że nasz kraj roi się od gimnazjalistów, którzy nie mają co zrobić z czasem i z chęcią wykonają całą olbrzymią stronę internetową, mieszcząc się w cenie złotówki, może dwóch. Nie wiem, skąd to się wzięło, nie mam pojęcia, kto zna kogoś, kto naprawdę tak nie szanuje swojego czasu, a jest na tyle dobry, aby klienci go jakoś odnajdowali. Być może w dalekiej przeszłości jakiś zleceniodawca wybrał tańszego grafika niż twórcę tego poglądu, u którego wywołało to taki ból egzystencjalny, że musiał zwierzyć się z tego w jak najszerszym gronie, nadużywając przy tym słów typu „zawsze” czy „nikt”. Następnie bydło podchwyciło wątek i w ten sposób to rozniosło się po kraju. No bo kto nie chciałby się poczuć tym „któremu się należy”, tym lepszym, bardziej profesjonalnym, mającym pod sobą wyimaginowaną całą zgraję debili. Tym, który „nie zniża się do poziomu …”. Niestety ja w miejscu wielokropka postawiłabym jedynie wyrażenie „człowieka myślącego”. Na jakiej podstawie wielmożne bydło uważa klientów, zleceniodawców za swoją osobistą własność, którą ktoś inny – wyimaginowany wróg w postaci prawie darmowej pracy gimnazjalistów – bezkarnie zabiera. W dyskusji oczywiście musi paść zwrot „psucie rynku”, co najmniej dwa razy na akapit. No bo dlaczego wysokie i szanowane towarzystwo profesjonalistów na literę b. miałoby przyznać się przed samym sobą, że ich niesamowita jakość jednak nie jest równie niesamowita z punktu widzenia nie-ich i w konsekwencji wcale nie usprawiedliwia ceny, jaką obrali. Ale mniejsza, dlaczego bydło miałoby analizować zachowanie swoje, skoro dużo łatwiej przejąć kolejny przeczytany na jakimś forum argument za prawdę objawioną.
Wracając do ogółu… Bycie prześmiewczym i krytycznym ma swoje plusy i minusy, ale przynajmniej dzięki postawie sceptycznej, która prowadzi do ciągłego odrywania się od poszczególnych schematów, można powiedzieć co jakiś czas, że wygrało się w dyskusji. Dodatkowo, wydeptując własną ścieżkę, nie pobraną z otoczenia, dużo łatwiej ją zmienić. Na ogół to właśnie bydło jest najbardziej przywiązane do swoich poglądów i najbardziej walczy o ich utrzymanie. Osoby, które mają swoje zdanie, dzięki samemu faktowi dochodzenia do niego i rozmyślania każdego jego aspektu, dużo łatwiej je zmieniają, kiedy zauważają, że jednak nie mają racji. Jest to duży powód, dla którego nie warto traktować niczego jako prawdę objawioną. Nawet jeśli jakaś opinia zachęca do jej przejęcia, zawsze warto jednak ją dokładnie przemyśleć. Wszelkie podstawiane pod nos gotowce poglądowe tylko sprawiają, że zapomina się o innych rozwiązaniach.
Tak, wiem, że po raz kolejny napisałam wpis z serii oczywiste oczywistości. Zapraszam jednak wszystkich do dyskusji w komentarzach.