Nie będę bawiła się teraz we wstępy (właśnie przed chwilą cały akapit poznał potęgę klawisza dilit), po prostu napiszę, co bym chciała i „wrócę” do lekcji. Czasem po prostu grafomania jest na tyle wkurzająca, że nie pozwoli mi się za cokolwiek zabrać, zanim nie postukam trochę w klawiaturę.
Wczoraj przyszło mi na myśl pewne porównanie. Mówi się ogólnie, że życie jest sztuką, ale tym razem znalazłam zupełnie odmienny argument od tych, które do tej pory słyszałam. Można wręcz powiedzieć, że przy nim wszystkie inne zdały mi się nagle dziecinnym schematem, powtarzanym przez wszystkich mądrych, bo tak. Moje porównanie skupia się bardziej na tym, czego ja doświadczyłam i nadal doświadczam w swoim życiu, które jednak zmienia się z każdą chwilą.
Rozwijanie umiejętności plastycznych jest takim obrazem rozwoju ludzkiego umysłu. Zaczyna się od zera, zawsze. Potem, już na sam start człowiek atakowany jest przeróżnymi schematami – niektóre z nich są zupełnie oczywiste do odrzucenia: wiara w świętego Mikołaja, rysowanie oczu jako dwóch czarnych kropek. Dowiadujemy się coraz więcej, ale nie są to zawsze rzeczy prawdziwe – w wieku dziecięcym zazwyczaj są to durne szablony myśli, jak to, kim mamy być, w co wierzyć, jak się zachowywać. Kiedy dziecko uczy się rysować, zwraca uwagę na postacie w malowankach, kreskówkach – ich śmieszne kilkuwarstwowe oczy, kuliste twarze, malutkie lub olbrzymie dłonie (w zależności od tego, skąd czerpie „inspirację”) i tak dalej. Potem kontynuuje tę drogę, przerzucając się z jednych schematów na drugie, wzorując się na innych ludziach, choć niekoniecznie na właściwych.
I pewnego dnia nagle taki człowiek zauważa, że w rzeczywistości efekty jego rozwoju niekoniecznie są zgodne z rzeczywistością. Uświadamia sobie, że oczy to tak naprawdę nie dwie czarne kropki i tak naprawdę ciężko powiedzieć, jaki mają kształt, bo z każdej strony widoczna ich część wygląda inaczej. Dodatkowo okazuje się, że o wiele trudniej jest narysować coś, patrząc na to, niż po raz kolejny kopiować jakiś tam zapamiętany model. To zupełnie to samo, co spotyka człowieka, kiedy nagle wpada on na myśl, że w sumie to dlaczego ma zachowywać się zupełnie tak, jak powiedzieli mu inni, skoro ma swój własny umysł i swój własny wzrok, którym może dostrzec coś lepiej i samodzielnie.
Jednak to dopiero sam początek. W sumie to chyba nikt w pełni nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele rzeczy zostało mu wbite do głowy za młodu. Jednak jeśli się już porządnie ruszyło tę maszynę obserwacji świata, to zaczyna się coraz dokładniej to wszystko analizować. Zaczyna się też szukać wskazówek do zrozumienia tego wszystkiego, ale tym razem filtrując według swojego, już rozbudowanego umysłu. Nie mówi się „mogę przyjąć, że tak jest”, tylko „rzeczywiście tak jest, to zgadza się z tym, co widzę”. Kiedy ktoś uczy się malować, to po jakimś czasie zaczyna zauważać, że jednak relatywizm istnieje, a kolor lokalny jakiegoś przedmiotu, to tylko kolejny szablon, który trzeba odrzucić. Także światła i cienie przestają być czarno-białe. Zaczyna się zauważać ich odbicia na innych elementach, przestaje się traktować przedmiot jako coś co jest koloru X i kształtu Y, a zaczyna się mu bacznie przyglądać. I coraz więcej się zauważa. Zupełnie jak w życiu, prawda? Przeciętny, wręcz stereotypowy człowiek, idzie drogą wyznaczoną przez innych. Szuka pracy w gazetkach, nawet nie myśląc o istnieniu możliwości pracy na własną rękę. Przykładem oczywiście są ci wszyscy ludzie, w tym i ja, którzy w tym momencie przyznają się, że w wieku dziecięcym myślały, że jest jedna religia, a kiedy dowiedziały się, że są też i inne, długo nie przyszło im na myśl, że można nie być wyznawcą żadnej. Po prostu istniał taki schemat, który był jak to rysowanie noska w kształcie literki „L”.
Jednak pięknym jest to dostrzeganie coraz większej ilości niezupełnie prawdziwych rzeczy i pozwalaniu im zniknąć pod wpływem wiedzy. I może nawet nie takim złym jest to, że nigdy nie wiemy, w którym momencie poznania rzeczywistości nam dostępnej jesteśmy, a ile jeszcze schematów w nas siedzi i tylko czeka na wyrzucenie. Rozwój jest piękny.