A więc (wszyscy mówią, że od tego się zdanie nie zaczyna, ale sru) założyłam tego oto bloga. Wczoraj, przedwczoraj czy jeszcze wcześniej – wszystko jedno, szczęśliwi czasu nie liczą. To nie jest mój pierwszy blog, może nawet nie dziesiąty. Po raz kolejny sobie obiecuję, że już nie będę zaśmiecać internetu moimi stronami, ale co tam. Mam nadzieję, że chociaż przez kilka lat utrzymam ten blog przy życiu^^.
Nareszcie łikend, więc pośpię sobie dłużej. W sumie to jest najważniejsza zaleta dni wolnych od szkoły – nie trzeba wstawać przed świtem (o szóstej w nocy jest mhrok), gapić się w plan lekcji, wiedząc, że na pewno się czegoś zapomniało i gnać na busa, który przyjeżdża zwykle za wcześnie kiedy się spóźnię lub za późno kiedy przyjdę za wcześnie. W ogóle samo siedzenie w busie… Rozgłoszą jakieś zgagi tak, że ledwo co słyszę własną empetrójkę. Poza tym siedzenie w busie służy przede wszystkim uczeniu się / odrabianiu prac domowych (niepotrzebne skreślić). W sumie to lepiej jest sobie siąść i powtórzyć to i owo, niż biec co sił w nogach przez „międzynarodowy park żuli” do gimnazjum. Tak szczerze to w porównaniu do gimu, to kocham moją obecną szkołę. Wiadomo, szkoła – jak szkoła – ma swoje wady; nauka, praca, a przede wszystkim to wstawanie przed świtem. Jednak gimnazjum było nieporównywalnie gorsze. Nie chodzi konkretnie o to moje, ale ogólnie o ten etap edukacji w życiu każdego ucznia. Ile to już razy słyszałam, że ośmioklasowe podstawówki były lepsze…
Stop. Jak już się rozgadam, to mój monolog mógłby trwać tak jeszcze kilkanaście stron… Tym bardziej, że tą notkę chciałam jakoś tak lakonicznie napisać… Jaka szkoda, że przy wypracowaniach na polski to nie działa. A z opinii o moim poprzednim blogu dowiedziałam się, że ludzie ogólnie nie lubią czytać czegoś, co przekracza przeciętną długość. Z tego powodu postaram się jakoś streszczać z moimi myślami :). A no i najważniejsze – po co mi ten blog. Zwykle na to pytanie odpowiadałam sobie, że po prostu chcę opróżnić głowę ze zbędnych myśli, a wylanie ich na bloga jest prostym rozwiązaniem tego powodu. Zaplanowałam sobie, że tego bloga będę prowadzić 4 lata – przez okres nauki w moim liceum. Tym samym pobiłabym rekord długości prowadzenia jednego bloga przeze mnie :). Nie wiem, czy to wyjdzie, gdyż ogólnie jestem bardzo zmienną osobą. Może kiedyś, kiedy będę piękna i bogata (potrzebne źródło), zostanę jakąś sławną malarką i ludzie będą się bili o moje dzieła. Wtedy ten blog posłuży za biograficzną opowieść o tym, jak kompletne beztalencie (może trochę przesadziłam, ale sru) poprzez ciężką i pełną poświęcenia pracę staje się kimś wielkim… Taa, chciałoby się :D