Dzisiaj w nocy śniła mi się wioska położona w sercu lasu. Dziki teren, porośnięty gęsto zielenią pełen był małych, parterowych domków ułożonych na pagórkach tak jakby czas dopasował ich kształt do zakrzywienia podłoża. Pomimo braku siatki ulic (pomiędzy domami nie biegły nawet wydeptane ścieżki), wioskę przecinała wąska, ale ruchliwa, ulica. Kiedy się obudziłam, w głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli, a jedna z nich brzmiała: nie mogłabym mieszkać poza miastem.
Być może myśleliście, że cykl wpisów o belgijskiej przygodzie już się zakończył. Nic bardziej mylnego! Oto kolejny, tym…
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zamknij