Kolejny semestr, kolejny budynek

Choć sesja oficjalnie nie trwa dłużej niż dwa tygodnie, w rzeczywistości potrafi ciągnąć się w nieskończoność. Już zdążyłam się przyzwyczaić, że na miesiąc przed zakończeniem semestru zaczyna się gonitwa z oddawaniem projektów, zaliczaniem powoli odpadających przedmiotów i przygotowywaniem się do egzaminów. Ten semestr był wyjątkowo ciężki i gdyby nie to, że dałam z siebie wszystko, z pewnością nie skończyłabym z czystym kontem.

Wczoraj pożegnałam się z wyjątkowo trudnym przedmiotem – hapolem, czyli historią architektury polskiej. Oprócz znajomości nazwisk, dat i stylów, wymagana także była umiejętność narysowania z pamięci rzutów lub przekrojów wielu obiektów, co sprawiło mi zdecydowania najwięcej problemów. Na szczęście mam to już za sobą. Czuję się wolnym człowiekiem. Nie wiem, jak długo ta wiedza przetrwa w mojej pamięci, ale mam wrażenie jakby te wszystkie budynki wygrawerowano laserem na moim mózgu. Potrzebuję chwili spokoju, odpoczynku.

Albo nie.

Po sesji przychodzi zawsze ten moment, kiedy już nie wiem, co dalej robić ze swoim czasem, co umieścić w torbie jak nie ciężkie tomiszcza i zeszyty, fiszki, opracowania tematów. Na drugim końcu tej huśtawki siedzą te wszystkie filmy, książki i seriale, które też zdążyły swoje przeczekać… ale i sen, odpoczynek, luźne rozmowy przy piwie i spacer po mieście z aparatem. No i ten blog. Mam tyle ciekawych tematów w głowie, czekających na przelanie ich na cyfrowy papier, tyle myśli pozapisywanych gdzieś na marginesach.

budynek wielofunkcyjny - wizualizacja

Dzisiaj opowiem o moim projekcie budynku wielofunkcyjnego, który powstawał przez ostatni semestr i z którego jestem zadowolona, choć o wiele mniej niż z poprzednich dzieł – bo niby jest poprawny i w pełni zgodny z tematem, ale czuję, że mogłam mu poświęcić więcej czasu. Brakuje w nim efektu „wow”. Z drugiej strony, pracując nad projektem, ciężko mi ocenić, kiedy tak naprawdę jest on zakończony. Jeśli na czymś mi zależy, łatwo popadam w perfekcjonizm – tym razem udało mi się przekonać siebie, że jeśli nie oddam plansz w pierwszym terminie, to najprawdopodobniej będę miała problemy ze znalezieniem czasu na naukę do egzaminów.

Kilka słów o projekcie:

budynek wielofunkcyjny - wizualizacja

Projektując budynek użyteczności publicznej trzeba zwrócić uwagę na o wiele więcej zasad niż w budownictwie mieszkaniowym. Komplikuje się wszystko – od wysokości pomieszczeń, ochrony przeciwpożarowej, zastosowanych materiałów, do liczby toalet przypadającej na jedną osobę. Sama gastronomia jest ogromnym problemem projektowym – w życiu nie spodziewałam się, jak skomplikowany jest rozkład pomieszczeń zaplecza kuchennego restauracji. Trzeba zadbać o to, aby drogi jakie pokonuje jedzenie z kuchni nie krzyżowały się z trasą odpadków i brudnych naczyń, pilnować tego, aby poszczególne elementy sąsiadowały ze sobą (np. kuchnia i zmywalnia), aby pomieszczenia i przejścia miały prawidłowe wymiary w zależności od liczby ich użytkowników. Zaplecze socjalne to kolejny temat – prysznic, jadalnia, zlew i umywalka prawie obok siebie, bo tak każą przepisy. Należy też zadbać o dostępność dla osób poruszających się na wózku. Poza tym są jeszcze pomieszczenia związane z zaopatrzeniem, składowaniem produktów, opakowań, śmieci… Potem wchodzi kwestia doświetlenia pomieszczeń – te w których stale odbywa się praca koniecznie muszą posiadać okna. Próbując to wszystko uwzględnić w projekcie, zaczęłam się zastanawiać, ile restauracji tak właściwie spełnia te wymagania – a w ilu natomiast brakuje części socjalnej, a wiele pomieszczeń połączonych jest w jeden chaos. Znając typowe podejście przedsiębiorców do wszelkiego projektowania, zakładam że te proporcje będą bardzo smutne.

Budynki usługowe mają jednak ogromną zaletę – można z nimi architektonicznie poszaleć – a przynajmniej na poziomie projektowania na studiach. O ile w przypadku budownictwa mieszkalnego trudno byłoby sobie wyobrazić innego inwestora niż takiego, który na każdym kroku będzie patrzył na ceny poszczególnych materiałów i przeliczał metry przeszkleń, tutaj można zrobić coś niepowtarzalnego, nieskrępowanego modułowością i sztywnym obliczaniem metra powierzchni użytkowej na mieszkańca. Można tworzyć przestrzenie funkcjonalnie niekonieczne, ale estetycznie niezbędne, aby wywołać konkretny efekt. Często oglądam zdjęcia budynków z wijącymi się rampami, fragmentami elewacji wysuniętymi daleko poza bryłę budynku czy kilkukondygnacyjną wysokością pomieszczeń. Chciałabym coś takiego zrobić – i dlatego właśnie czuję się trochę zawiedziona moim projektem. Jest zbyt normalny, zbyt rzeczywisty, nie wpadłam na pozytywnie szokujący pomysł.

budynek wielofunkcyjny - wizualizacja

Budynek, który zaprojektowałam to mały obiekt wielofunkcyjny. Zaczęło się od przystanku tramwaju wodnego – taki temat był wyjściem dla projektowania na mojej katedrze. Parter budynku to głównie przestrzeń półotwarta, pełna miejsc do siedzenia, umieszczonych w kameralnych zakolach. Na pierwszym piętrze umieszczona jest restauracja, a nad nią osiem pokojów na wynajem. Jeszcze wyżej znajduje się podwójna sala konferencyjna, a z najwyższego piętra rozciąga się widok na morze i zatokę. Miejscem akcji jest Jastarnia, a konkretniej jej port – więc krajobraz jest naprawdę malowniczy.

budynek wielofunkcyjny - wizualizacja

Bryła budynku od pierwszych szkiców miała być obła – do tej pory nie stosowałam takich form, więc chciałam spróbować czegoś nowego. To niestety nie harmonizowało dobrze z otoczeniem (budynki prostopadłościenne) dzięki temu jednak powstał pomysł połączenia pełnej, kanciastej ściany od strony miasta z falującą szklaną elewacją odbijającą się w wodzie. Budynek z każdym piętrem zostawia za sobą kawałek tarasu, odsuwa się jak morska fala – choć nie dosłownie, nie na pierwszy rzut oka.

budynek wielofunkcyjny - wizualizacja

Najbardziej chyba cieszę się z efektu końcowego. Nocne wizualizacje prawie zawsze dobrze prezentują się na planszach a i kompozycję uznaję za szczególnie udaną. Dzięki temu, że samo projektowanie zakończyłam jeszcze przed sesją, miałam jeszcze trochę czasu na przemyślenie rozmieszczenia elementów i kolorystyki plansz. Nie od dziś wiadomo, że to te końcowe działania sprzedają projekt. Myślę, że to właśnie wizualizacje uzupełnione dobrą typografią i prostą grafiką rzutów to to, co sprawia, że ludzie kupują projekty typowe, że nie decydują się na indywidualne projektowanie, nie przedstawiające im (często wyidealizowanego) efektu końcowego przy pierwszym zetknięciu z pomysłem.

PLANSZE

plansza1plansza2

Poprzednie projekty: