Nadinterpretacja: KDZKPW – Pistolety

Dzisiejszy wpis będzie delikatnie nietypowy, gdyż chciałabym zaprezentować mój wspaniały pomysł, na który dzisiaj udało mi się wpaść. Niestety do dyspozycji mam zbyt mało hejtingu, aby użyć go w sposób wybitnie bezpośredni.

Wpadłam na pomysł, aby interpretować teksty piosenek. Wiem, że to żadne nowatorstwo, bo robiła to już masa ludzi przede mną, jednak ja zrobię to w sposób inny. Przeprowadzę “drobną” nadinterpretację – ot tak w hołdzie językowi polskiemu według standardowych obecnie wymogów edukacyjnych w szkołach.

Wybraną przeze mnie piosenką będzie:

Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach – Pistolety

Z płyty “Karmelki i Gruz” (2011)

Rozwiń/zwiń tekst

kobieta broda chce mnie zjeść
skrzypcowy człowiek czarny lew
dotknij mnie dotykaj mnie

żebyśmy znów spotkali się
byś pierwszy raz odkryła że

nie chcę cię już idź

bo nie położę się w krainie pistoletów
i nie pochłonę dziś tysiąca innych dusz
niepotrzebny mi do tego jest karabin
wystarczy mi niewielki srebrny nóż

bo nie położę się w krainie pistoletów
i nie pochłonę dziś tysiąca innych dusz
niepotrzebny mi do tego jest karabin
wystarczy mi niewielki srebrny nóż

boję się boję się boję się boję się
blaszanych pistoletów

Interpretacja dotyczyć będzie jedynie tekstu, muzykę zostawię tym, którzy się na tym znają. Zacznę od ogólnego zarysu, a zakończę na poszczególnych elementach, na które koniecznie należy zwrócić uwagę.

Jak każdy oczywiście zdaje sobie sprawę – tekst traktuje o tym, że podmiot liryczny cierpi na fobię – lęk przed wojną. Już w tym momencie jest przekonany, że gdyby tylko takowa wybuchła, ze strachu odebrałby sobie życie już pierwszego dnia (wskazują na to pierwsze słowa refrenu – autor podkreśla, że nawet nie położy się – w domyśle spać). Osoba mówiąca w tekście jest pacyfistą, który nie chce przyczynić się do czyjegokolwiek nieszczęścia, a wręcz boi się, że kiedyś może zostać do tego zmuszony. Rozmyślając dłużej o swoim lęku, bohater utworu zaczyna wyobrażać sobie sposób w jaki postanowiłby ostatecznie uciec przed strachem, w razie gdyby nadeszła pora stanąć z nim twarzą w twarz. Ostatecznie dochodzi do wniosku, że nie chciałby stać się częścią jakiejkolwiek wielkiej liczby w książce od historii, dlatego też nie skorzysta z broni palnej, a zamiast tego przeznaczy całe swoje oszczędności (słusznie – po śmierci nie przydadzą mu się one za bardzo) na zakup srebrnego noża, który stanie się mu narzędziem. Ostatnie słowa piosenki są już majakami człowieka przerażonego, który nie widzi już nawet sytuacji obecnej, a jedynie pogrąża się w swoich koszmarach.

Wracając do początku utworu nie można zwrócić uwagi na rozpoczęcie słowem “kobieta”, wprowadzeniem postaci będącej personifikacją wojny. Broda symbolizuje długowieczność, pokazuje że bitwy pojawiały się pośród ludzi już w czasach najdawniejszych. Podmiot liryczny ma wrażenie, że wojna tylko czeka na odpowiedni moment, aby wybuchnąć i go “zjeść”. Słowa Żebyśmy znów spotkali się przypominają odbiorcy o powtarzalności historii, nawet jeśli dla niego byłby to pierwszy kontakt z dziejami tego typu. Nikt nie chce wojny, a mimo to wojny są – być może spersonifikowana kobieta-wojna po prostu nie jest w stanie dostrzec, że nie przynosi pozytywnych efektów, a jedynie ból i cierpienie.

Część utworu, którą zostawiłam na koniec to nawiązania do tekstów kultury. Jako, że utwór jest nowy, chyba nie można kwestionować faktu, że wymienionym w nim “czarnym lwem” może być postać Skazy z “Króla Lwa”. Zdecydowana większość czytelników zapewne kojarzy tę postać jako absolutnie negatywnego zdrajcę, który doprowadza do serii niezbyt korzystnych dla “tych dobrych” zdarzeń. To on w utworze jest tą słynną iskrą zapalną rozpoczynającą wojnę, której podmiot liryczny tak się boi. Pozostaje jeszcze skrzypcowy człowiek, który bez najmniejszego wątpienia jest znanym każdemu Chochołem z “Wesela” Wyspiańskiego. Postać ta usypia czujność osoby mówiącej w tekście i sprawia, że zaczyna on przywoływać myślami wojnę. Tak naprawdę wszystko dzieje się w jego umyśle i jest on najbardziej narażoną na konflikt osobą okolicy przepełnionej względnym pokojem.

To by chyba było na tyle. Powyższa interpretacja z całą pewnością jest jedyną słuszną i autor tekstu miał na myśli dosłownie to. Mam nadzieję, że moje opracowanie przyda się w nauce, w razie gdyby utwór został wpisany do kanonu lektur na języku polskim ;D.